Do powstania pęknięć w uszkodzonej kamienicy przy ul. Farbiarskiej w centrum Lublina miały się przyczynić prace na sąsiedniej działce - dowiedział się w nadzorze budowlanym dziennikarz RMF FM Dominik Smaga. Pod koniec stycznia budynek z powodu groźnych pęknięć musiało opuścić 37 osób.
Nadzór potwierdza to, o czym od początku mówili lokatorzy - że problemy zaczęły się, gdy tuż obok, podczas rozbiórki starego budynku, zaczął pracować ciężki sprzęt. Jak mówili w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Dominikiem Smagą, w ziemię były wbijane kilkunastometrowe metalowe pale. Cały budynek drży - mówiła jedna z kobiet.
Metalowe elementy, tzw. larseny, były wbijane w ziemię zaledwie kilkadziesiąt centymetrów od ściany kamienicy. Te larseny wpłynęły na konstrukcję obiektu sąsiedniego, czego skutkiem było wyłączenie z użytkowania kamienicy przy ul. Farbiarskiej 2 - mówi Paweł Kwiecień z Powiatowego Nadzoru Budowlanego w Lublinie.
Nadzór czeka jeszcze na ostateczną ekspertyzę, którą ma przekazać właściciel kamienicy.
Nadzór budowlany zawiadomili mieszkańcy
31 stycznia nadzór budowalny zdecydował, że kamienica przy ul. Farbiarskiej musi zostać wyłączona z użytkowania, ponieważ budynek grozi zawaleniem.
W sumie 37 osób z 15 lokali musiało opuścić mieszkania.
O pojawiających się kolejnych pęknięciach w ścianach kamienicy nadzór budowlany zawiadomili mieszkańcy.
W związku z uszkodzeniami kamienicy prokuratura wszczęła śledztwo.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie Agnieszka Kępka poinformowała, że postępowanie wszczęto na podstawie doniesień medialnych i dotyczy ono sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób.
Będziemy sprawdzać, czy doszło do popełnienia przestępstwa, czy ktoś się przyczynił do powstania tego narażenia. Na pewno powołany zostanie biegły z zakresu budownictwa, który zbada stan budynku, a dodatkowo też, czy na przykład sąsiednia budowa mogła mieć jakikolwiek wpływ na pęknięcia w kamienicy - wyjaśniła rzecznik.