Groźny incydent podczas meczu IV ligi pomiędzy LKS-em Jawiszowice a Orłem Ryczów. Jeden z kibiców drużyny gospodarzy uderzył w głowę piłkarza gości. Oba kluby wydały oświadczenia w tej sprawie.
Do zdarzenia doszło w miejscowości Jawiszowice (gm. Brzeszcze, pow. oświęcimski) w Małopolsce. W sobotnie popołudnie rozpoczął się tam mecz IV ligi piłki nożnej pomiędzy LKS-em Jawiszowice, a Orłem Ryczów.
Brutalny atak na piłkarza
36-letni piłkarz Orła Ryczów w 61. minucie spotkania zobaczył czerwoną kartkę (jako konsekwencję dwóch żółtych) i musiał zejść z boiska. Jak poinformowała małopolska policja, w chwili, gdy piłkarz schodził z boiska, podbiegł do niego jeden z kibiców i uderzył go ręką w twarz, po czym uciekł.
"Poszkodowany piłkarz pod opieką ratowników medycznych został przewieziony do szpitala. Podczas badań lekarze stwierdzili u niego stłuczenie głowy. Został wypisany do domu" - podali mundurowi.
Funkcjonariusze ustalili, że związek ze sprawą ma 50-letni mieszkaniec Jawiszowic. "W niedzielę przed godziną 10, mężczyzna sam zgłosił się do Komisariatu Policji w Brzeszczach, gdzie został przesłuchany" - poinformowała małopolska policja.
Komunikaty klubów
Jako pierwszy komunikat w tej sprawie wydał klubu LKS Jawiszowice. Jak napisano, "klub wyraża zdecydowany sprzeciw wobec wszelkich aktów agresji, przemocy, a także jakichkolwiek form naruszenia nietykalności osobistej".
"LKS Jawiszowice promuje przestrzeganie norm i wartości, które muszą towarzyszyć nie tylko piłkarzom, działaczom, ale także całej społeczności zgromadzonej wokół klubu, co udowadnia każdym dniem swojej działalności. Każde działania narażające zdrowie i życie ludzi są bezwzględnie potępiane - nie ma dla nich miejsca w społeczności naszego klubu i w piłce nożnej" - czytamy w oświadczeniu klubu.
Rozpoczynając od słów "Skandal w Jawiszowicach" sprawę opisał w mediach społecznościowych również Orzeł Ryczów.
"Pomocnik gości opuścił plac gry i udał się do klubowego budynku. Gdy chwilę później okazało się, że szatnia gości jest zamknięta, udał się w kierunku ławki rezerwowych po klucz i został wówczas zaatakowany i uderzony przez jednego z kibiców" - czytamy w komunikacie klubu.
Jak powiedział zaatakowany piłkarz, który rozmawiał z reporterem portalu Futmal.pl, "przez ponad 20 lat grania w piłkę nie byłem jeszcze świadkiem tak skandalicznych wydarzeń". "To na pewno nie koniec całej historii" - dodał.
Orzeł Ryczów napisał, że "o dalszych losach spotkania zadecyduje Wydział Dyscypliny MZPN". "Walkower i zamknięcie stadionu to zapewne jedna z łagodniejszych kar jakie mogą spotkać klub z Jawiszowic" - czytamy na Facebooku klubu.