Polscy przewoźnicy wciąż protestują na polsko-ukraińskich przejściach granicznych i na razie nie zanosi się, żeby mieli zakończyć tę akcję. Wydłużają się kolejki tirów. Utknęli w nich kierowcy ukraińscy, bo pojazdów na polskich tablicach trudno się dopatrzeć.

Jak informuje dziennikarz RMF FM Krzysztof Kot, sytuacja na polsko-ukraińskich przejściach granicznych jest jeszcze gorsza niż wczoraj. Według szacunków kolejka w Dorohusku wydłużyła się z szacowanych 39 do 50 godzin. Stoi w niej około 900 ciężarówek.

W Hrebennem szacowany czas to oczekiwania na przejazd to 130 godzin. Czeka tam ok. 1300 ciężarówek. To podobny poziom do wczorajszego.

Z kolei w Medyce w ciągu doby kolejka wydłużyła się z 65 do 109 godzin. Ciężarówki czekające na odprawę stoją w prawie 50-kilometrowej kolejce. Kolejka sięga do obwodnicy Jarosławia.

To wszystko czasy szacunkowe. Protest trwa. Co godzinę odprawiane są tylko pojedyncze ciężarówki.

Fiasko negocjacji

Wczoraj protestujący przewoźnicy przez trzy godziny prowadzili negocjacje z przedstawicielami rządu. 

Rozmowy okazały się bezowocne. Jak informuje reporter RMF FM, nie udało się dojść do porozumienia. 

W sprawie głównego postulatu przewoźników sekretarz stanu Rafał Weber przyznał, że przywrócenie zezwoleń jest poza zasięgiem rządu i sprawa musi być rozwiązana na poziomie Brukseli. Próbuje też organizować lobbing kilku państw, jak było w przypadku zboża. Chodzi o Słowację, Węgry, Rumunię, ale też państwa bałtyckie. 

Protest przewoźników na polsko-ukraińskich przejściach granicznych trwa od poniedziałku. Postulują m.in. wprowadzenie zezwoleń komercyjnych dla firm ukraińskich na przewóz rzeczy, z wyłączeniem pomocy humanitarnej i zaopatrzenia dla wojska ukraińskiego, zawieszenie licencji dla firm, które powstały po wybuchu wojny na Ukrainie i przeprowadzenie ich kontroli.

Opracowanie: