Dynamicznie zmieniająca się pogoda daje się we znaki alergikom. Sezon pyłkowy w tym roku zaczął się już na początku lutego, kiedy zanotowano nagły wzrost temperatury powietrza. Nasza ekspertka mówi, co będzie pylić w najbliższym czasie.

REKLAMA
zdj. ilustracyjne

Gdy tylko zaczęło mocniej przygrzewać słońce, w wielu miejscach leszczyny zaczęły uwalniać pyłek, który mógł już nawet w niskich stężeniach powodować objawy u alergików. Potem, warunki wróciły do zimowych, poprószył śnieg, a temperatura utrzymywała się ponad tydzień na poziomie do kilkunastu stopni poniżej zera, co wstrzymało proces pylenia. To prawdziwa pogodowa huśtawka.

Jednak wszyscy wiemy, a szczególnie osoby z alergią pyłkową, że czas pojawienia się wyższych stężeń pyłku musiał nadejść. Aktualnie na terenie całego kraju narażenie na pyłek olszy jest nadal wysokie, a na pyłek leszczyny średnie. Te wartości będą stopniowo się zmniejszać, jednak w powietrzu już pojawiają się alergeny innych drzew, jak cisu i topoli, które nie są tak alergenne jak olsza i leszczyna, jednak mogą dodatkowo nasilać objawy - wyjaśnia dr hab. biol. Dorota Myszkowska z Krakowskiej Stacji Monitoringu Aerobiologicznego Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Jak zaznacza ekspertka, największym problemem dla osób z alergią na pyłek drzew jest pyłek brzozy, silnie alergenny, ale zależnie od warunków meteorologicznych pojawi się on w powietrzu dopiero w pierwszej dekadzie kwietnia. Alergicy, uczuleni na pyłek brzozy powinni być w pogotowiu i zabezpieczeniu lekowym w ciągu najbliższych 2-3 tygodni - radzi dr Myszkowska.

SZCZEGÓŁOWE INFORMACJE NA STRONIE POLSKIEJ SIECI AEROBIOLOGICZNEJ