Donald Tusk w ramach rekonstrukcji rządu nie przewiduje stanowiska wicepremiera dla Polski 2050. Premier zaznaczył także, że dojdzie do niej między 22 a 25 lipca, ale na pewno nie 22 lipca.

REKLAMA
Donald Tusk, Włodzimierz Czarzasty

W tej chwili na pewno nie ma o tym mowy (o funkcji wicepremiera dla Polski 2050 - przyp. red.). Znaczy w ramach rekonstrukcji rządu nie przewiduję stanowiska wicepremiera dla Polski 2050 i (tego stanowiska) na pewno nie będzie - oświadczył Donald Tusk na briefingu prasowym w Rzymie w czwartek.

Szef rządu odniósł się też do daty rekonstrukcji - 22 lipca, którą podał wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty z Lewicy.

To jest nieporozumienie. Nie wiem, skąd marszałkowi Czarzastemu przyszła ta data (22 lipca) do głowy - powiedział.

Jak dodał, Szymon Hołownia poprosił, żeby zrobić krótką przerwę ze względów osobistych.

Chcę, żeby był jednak obecny przy tych kluczowych rozmowach z oczywistych względów. Więc zgodziłem się bez problemu i marszałek Hołownia powiedział, że (rekonstrukcja będzie) wtedy, kiedy będzie Sejm, a on jest między 22 a 25 lipca - mówił premier.

Zaśmiałem się, że 22 lipca - to może marszałka Czarzastego ucieszyłaby taka data, ale mnie niespecjalnie. Umówiliśmy się, że w tym czasie (podczas posiedzenia Sejmu), ale na pewno nie będzie to 22 lipca, a marszałek Czarzasty ma poczucie humoru i bywa czasami tak. (...) Prawdopodobnie pozwolił sobie na tego typu zabawę datami - dodał Tusk.

"Ślubu nie braliśmy"

Premier, odnosząc się do ostatnich informacji, dotyczących Polski 2050, ocenił, że w polityce kategoria "pełnego zaufania" jest bardzo rzadka. Nie mam zamiaru ani tłumaczyć, interpretować, a już na pewno nie tłumaczyć się za to, co robi marszałek Hołownia i ugrupowanie Polska 2050, ale też to są ich decyzje - robią to, co uważają za stosowne - stwierdził.

Czuję się odpowiedzialny za to, że dopóki nie przekroczą pewnej granicy, już takiej ewidentnej nielojalności wobec swojego rządu, bo przecież to jest także ich rząd, no to ja będę raczej starał się stabilizować sytuację. Bo czuję się odpowiedzialny za to i nikt mnie nie namówi na to, żebym przyłożył rękę do rozwalania tej większości - powiedział premier. Zapewnił, że byłaby to "ostatnia myśl, jaka by mu przyszła do głowy".

Ślubu nie braliśmy. Jeśli się okaże, że komuś nie pasuje, albo jeśli ktoś przesadzi, to się pożegnamy i nie sądzę, żeby to był realny scenariusz, ale na pewno nie dam się w żaden sposób szantażować albo ulegać jakimś kaprysom, wtedy, kiedy w grze będzie właśnie tego typu metoda - na mnie to nie będzie działało - zadeklarował premier.

"Każdy ma prawo do tego, żeby sobie uporządkować rzeczy"

We wtorek wieczorem liderzy koalicyjnych ugrupowań ponownie spotkali się, by rozmawiać o rekonstrukcji rządu. Premier Donald Tusk zapowiadał wcześniej, że o zmianach w rządzie poinformuje w połowie lipca. We wtorek rano Hołownia przekazał jednak, że będzie namawiał koalicjantów, by negocjacje ws. rekonstrukcji rządu zakończyły się do planowanego na 23-25 lipca posiedzenia Sejmu.

Czarzasty powiedział dziennikarzom w środę w Sejmie, że wniosek Hołowni, by termin rekonstrukcji przesunąć o tydzień, na 22 lipca, został zaakceptowany przez pozostałych liderów koalicji, bo - jak dodał - "każdy ma prawo do tego, żeby sobie uporządkować rzeczy".

Marszałek argumentował, że musi poukładać wszystkie sprawy związane ze swoją partią oraz sobą i wszystkimi rzeczami - stwierdził wicemarszałek Czarzasty.