"Na niektóre nieliczne, ale jednak niedobre, zjawiska w naszej formacji, reagowaliśmy zbyt późno" - przyznał w czasie kongresu w Przysusze na Mazowszu prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. "Reagowaliśmy, były śledztwa, wyroki" - dodał. Za skrajnie kłamliwą uznał narrację oskarżającą członków jego partii o złodziejstwo. "W polskim życiu publicznym są złodzieje, są formacje złodziejskie. W innym miejscu - po drugiej stronie" - grzmiał były premier.

REKLAMA
Jarosław Kaczyński

W Przysusze (Mazowieckie) trwa VII Kongres Prawa i Sprawiedliwości. Delegaci mają wybrać m.in. prezesa ugrupowania, ponadto ma dojść do przebudowania i otwarcia decyzyjnych gremiów partii na polityków młodej generacji.

Podczas swojego wystąpienia prezes PiS Jarosław Kaczyński podkreślił, że należy odpowiedzieć na pytanie, dlaczego PiS nie zdołał utrzymać "tak silnego mandatu" po 2020 r. Według niego, na świecie pojawił się "nowy czynnik, zupełnie niespodziewany - pandemia Covid-19". Ocenił, że rząd byłego premiera Mateusza Morawieckiego przygotował "zrównoważony budżet, ale to się nie mogło udać, bo były ogromne dodatkowe wydatki", m.in na służbę zdrowia.

Jak mówił, "były pewne nadużycia z lasami czy z kościołami - ja też jako katolik tak sądzę - ale generalnie były konieczne". Zdaniem Kaczyńskiego, "pewna część społeczeństwa traktowała to jako ograniczenie ich wolności", co - jak dodał - było istotnym powodem spadku poparcia PiS.

Jako kolejny powód Kaczyński wymienił decyzję Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji. Ocenił, że wyrok TK był "nie tylko zgodny z zasadami, które wyznaje ogromna większość z nas, ochrony życia, zasadami, które wynikają z naszej wiary katolickiej, ale także zgodny z Konstytucją". Jak mówił, wyrok TK wywołał "poważny kryzys, potężny atak medialny, znaczne zaostrzenie i wulgaryzację tego ataku" przez "szczególnie młodszą część kobiet i różnego rodzaju młodzież".

Kaczyński podkreślił, że kolejnym kryzysem była wojna hybrydowa, czyli szturm migrantów na polsko-białoruską granicę. Wskazał też na późniejszy atak Rosji na Ukrainę. Zapewniał, że rząd PiS działał w tej sprawie w sposób zdecydowany. Wymienił dostawy broni na Ukrainę i działania międzynarodowe. Zaznaczył, że później stosunki miedzy polską a Ukrainą się pogorszyły, ale nie z winy Polski. Tłumaczył, że Polska musiała bronić naszego rolnictwa i godnych pochówków m.in. na Wołyniu.

Wśród kryzysów wpływających na spadek poparcia dla PiS wymienił też inflację, a także aferę wizową.

"Musimy wzmocnić naszą partię"

Kaczyński przekonywał, że jego partia jest zdolna do rozmów o stworzeniu rządu jeszcze w trakcie obecnej kadencji Sejmu, ale jej głównym celem jest zwycięstwo w wyborach parlamentarnych w 2027 roku.

Jeśli ktoś będzie chciał podjąć jakieś poważne rozmowy z nami, to nie uchylamy się przed nimi, ale musimy zakładać, że to będzie jednak 2027 rok, i że trzeba będzie wtedy bardzo zdecydowanie wygrać wybory - podkreślił prezes PiS.

Jak zaznaczył Kaczyński, aby Prawo i Sprawiedliwość wygrało kolejne wybory parlamentarne, należy "wzmocnić i rozbudowywać partię". Podkreślił, że sekretarz generalny PiS Piotr Milowański pracuje nad mechanizmem, dzięki któremu potencjalni chętni będą przyjmowani do partii "z wykorzystaniem nowoczesnej techniki i centralnie".

Mury, którymi są otoczone wszystkie partie w Polsce, muszą być rozbite. Potrzebujemy czegoś więcej - zaznaczył Jarosław Kaczyński.

Prezes PiS powiedział też, że PiS musi podjąć wielką, rozłożoną w czasie akcję budowy programu dla Polski. Zaznaczył, że program ten ma dotyczyć wszystkich ważnych dla polskiej spraw. Jesteśmy zdolni go przygotować i bardzo szybko rozpoczniemy pracę nad nim - zapewnił Kaczyński.

Kaczyński: Musimy mieć praworządne państwo

Kaczyński ocenił, że polski naród musi mieć "własne suwerenne, demokratyczne i praworządne państwo". I ta praworządność i demokracja, która dzisiaj tak łatwo jest podważana, niszczona, deptana, musi być zabezpieczona poprzez nowy ustrój tego państwa - zaznaczył.

Jego zdaniem, należy takie zabezpieczenia "wmontować" do systemu konstytucyjnego. Dodał, że nie będzie referował konkretnych pomysłów na takie rozwiązanie, ale - jak mówił - "są różne pomysły, ja nawet mam własne".

Jak zaznaczył, polska gospodarka musi być oparta o własność prywatną i posiadać charakter rynkowy. Dodał, że gospodarkę musi regulować państwo i "może być także pewna sfera własności państwowej, przynajmniej póki nie mamy własnego mocnego i związanego z własnym krajem kapitału".

Zdaniem Kaczyńskiego, po "haniebnym końcu (obecnej - przyp. red.) władzy" Polska musi stać się "oazą wolności w Europie". Jak wymienił, wolność musi zostać zabezpieczona m.in. w instytucjach akademickich, ponieważ - jak ujął - panuje tam "ofensywa lewackiego szaleństwa". Według niego, instytucje państwowe lub wypełniające funkcje państwa, jak np. oświata, muszą podlegać regulacjom.

Nikt nie może być represjonowany za to, że ma prawicowe poglądy, konserwatywne poglądy albo po prostu, że ma rozsądne poglądy - stwierdził. Jego zdaniem, nie można zmuszać "profesorów, żeby do ewidentnej kobiety zwracali się tak jakby była mężczyzną albo wicewersa". Dodał także, że istnieją tylko dwie płcie.