Za nami dopiero połowa września, a przychodnie już są pełne pacjentów chorych na grypę i zakażenia grypopodobne. Jak podał krajowy ośrodek do spraw grypy, w ostatnich tygodniach do lekarzy zapisało się ponad 40 tysięcy chory. Te liczby mogłyby być mniejsze, gdyby Polacy chętniej szczepili się przeciw grypie.
Kiedy można spodziewać się szczytu zachorowań na grypę? Na razie trudno przewidzieć - przyznają specjaliści. W minionym sezonie był to marzec, rok wcześniej - styczeń. Lekarze od lat namawiają Polaków, by szczepili się przeciwko grypie, twierdząc, że to najskuteczniejsza ochrona.
Problem w tym, że wciąż na szczepienie decyduje się zaledwie kilka procent z nas. W zeszłym roku było to niespełna półtora miliona osób. Niewielką część tego stanową dzieci do czwartego roku życia (zaledwie jeden procent maluchów). Niestety, Polacy nie szczepią się również na ospę wietrzną i różyczkę. A to - jak alarmują specjaliści - powoduje lawinowy wzrost zachorowań.
Jest coraz więcej rodziców, którzy odmawiają szczepień. Części dzieci nie można szczepić z powodów medycznych i jest to usprawiedliwione, natomiast części nie szczepi się z powodów światopoglądowych, z którymi trudno dyskutować. Rodzice nie szczepią dzieci, bo tak chcą - mówi w rozmowie z RMF FM Urszula Posmyk, kierownik działu epidemiologii w WSSE w Opolu. Więcej przeczytacie TUTAJ.
Powstają również ruchy antyszczepionkowe. Udało nam się porozmawiać z Justyną Sochą z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Wiedzy o Szczepieniach "STOP NOP", które sprzeciwia się obowiązkowym szczepieniom. Wywiad możecie przeczytać TUTAJ.
Coraz więcej zachorowań
Z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego wynika, że tylko do sierpnia zanotowano 180 tysięcy przypadków zachorowań na ospę wietrzną. To aż 50 tysięcy więcej niż rok temu.
Specjaliści, z którymi rozmawialiśmy, zwracają uwagę, że jedynym pewnym sposobem uniknięcia zachorowania na tę chorobę jest szczepionka. Ospę przechodzi się tylko raz w życiu, dlatego zdarzają się przypadki rodziców, którzy celowo zarażają swoje dzieci tą chorobą, by uniknąć jej w przyszłości - kierują się oni przekonaniem, że ta ospa ma bardzo łagodny przebieg u dzieci.
Niepokoją także informacje o liczbie chorych na różyczkę. Na Opolszczyźnie stwierdzono blisko tysiąc przypadków tej choroby. To o ponad 800 więcej niż rok wcześniej.
Chodzi przede wszystkim o powikłania. Dochodzi do nich u wielu dzieci, które przeszły ospę. Wśród nich są na przykład zapalenia skóry o charakterze gronkowcowowym, które leczy się bardzo ciężko, a nawet choroby ośrodkowego układu nerwowego. Mogą wystąpić zapalenia płuc, ucha środkowego czy zapalenie mózgu.
Zachęcamy Was także do wzięcia udziału w naszych ankietach: