Lekarze prawie nie dawali jej szans na przeżycie. Dziś siedmioletnia Laura z okolic Złotoryi rusza rękami, mówi i sama jeździ na wózku. Rok temu w czasie zabawy na podwórku dziewczynka nabiła się na widły. Narzędzie przebiło czaszkę i wbiło się w mózg.
Dziewczynka przeszła trzy operacje mózgu. Kilka miesięcy rehabilitowała się w klinice Budzik. 18 września została wypisana do domu.
Lekarze z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu wykonali dwie najważniejsze operacje, które najpierw odbarczyły uszkodzony mózg i zmniejszyły ciśnienie śródczaszkowe. Drugi zabieg polegał na wszczepieniu implanta z hydroksyapatytu, materiału zastępującego kość.
Laura miała 30 proc. ubytku kości czaszki i uszkodzone obie półkule mózgowe. Dlatego wszczepienie implanta, który będzie niejako rosnąć z jej głową, było konieczne - powiedział neurochirurg z USK Krzysztof Chmielak.
Szef zespołu operacyjnego dr. hab. Paweł Tabakow podkreślił, że stan chorej był nie do przewidzenia. Oprócz wysokiego ciśnienia śródczaszkowego w głowie pojawiło się sporo płynu, bo to była otwarta rana. Postępowała martwica brzeżna. Obawialiśmy się, że mimo operacji Laura nie wybudzi się ze śpiączki - powiedział Tabakow.
Dodał, że obecnie stan dziewczynki pod względem neurologicznym jest zadowalający; dziecko mówi, porusza wszystkimi kończynami i reaguje na otoczenie. Obsługuje nawet smartfona. Jeszcze nie chodzi, jeździ na wózku, ale lekarze są przekonani, że po rehabilitacji będzie chodzić.
Już staje na nogi i ma nieco słabszą prawą stronę ciała, ponieważ ostrze wideł bardziej uszkodziło lewą półkulę. Dzieci jednak bardzo szybko się regenerują i chodzenie to kwestia czasu - powiedziała anestezjolog z USK dr Marzena Zielińska.
Pierwszą operację ratującą życie wykonali chirurdzy w Legnicy, bo do wypadku doszło we wsi pod tym miastem. Po dwóch zabiegach w USK wykonano też w marcu tego roku zabieg o charakterze plastycznym głowy. Laurę czeka jeszcze jedna taka operacja plastyczna.
(AG)