Kobiety w ciąży, u których wykryto chorobę nowotworową nie powinny opóźniać terapii, nie muszą się też obawiać o zdrowie dziecka i na mają podstaw, by rozważać aborcję - przekonują naukowcy z Belgii i Holandii. Ich optymistyczne doniesienia, owoc analizy 129 przypadków, publikuje czasopismo "New England Journal of Medicine".
Frédéric Amant z University Hospitals Leuven i Antoni van Leeuwenhoek z Amsterdamu badali 129 dzieci z Belgii, Holandii, Włoch i Czech, urodzonych po tym, jak ich matki przechodziły w ciąży różne formy terapii raka. Okazało się, że ich rozwój zarówno umysłowy, jak i fizyczny w ciągu pierwszych trzech lat życia nie był w żaden sposób upośledzony. I to niezależnie od tego, czy matki poddano chemioterapii, radioterapii, zabiegom chirurgicznym, czy też nie stosowano żadnej terapii.
Wyniki obserwacji sugerują też, by lekarze nie decydowali się w takich przypadkach na skrócenie ciąży, poród w terminie przynosi bowiem dzieciom więcej pożytku. Nasze wyniki wskazują, że lęk o skutki terapii nowotworowych nie jest podstawą do aborcji, terapia, tym chemioterapia powinna być stosowana niezwłocznie - podkreśla prof. Amant. Badania pokazują też, że wcześniactwo przynosi dzieciom gorsze skutki, niż chemioterapia, jeśli trzeba wybierać, lepiej zadbać o urodzenie w terminie.
Najczęściej spotykane w badaniach były przypadki nowotworów piersi, białaczek i chłoniaków. 69 procent kobiet w ciąży (i ich dzieci) przeszło chemioterapię, 5.4 procent - chemioterapię połączoną z radioterapią, 3.1 procent samą radioterapię. W 10.1 procent terapia ograniczyła się do zabiegu chirurgicznego, w 10.9 procent przypadków matki nie podjęły terapii. Badacze zauważyli, że liczba serii chemioterapii (od 1 do 10) nie miała dla stanu dziecka znaczenia, przyznają jednak, że choć wśród badanych przypadków było wiele różnych leków, to jednak nie są w stanie gwarantować bezpieczeństwa wszystkich.
Pierwsze podobne badania, w oparciu o przypadki 70 dzieci, prof. Amant opublikował w 2011 roku. Obecne są wynikiem kontynuacji tej pracy, po wprowadzeniu grup kontrolnej. Poprzednio nie mieliśmy porównania. Teraz włączyliśmy do badań dzieci, których matki mimo diagnozy nie podejmowały terapii, a także te, u których terapia ograniczała się do zabiegu chirurgicznego - mówi prof. Amant. Podobnie jak poprzednie, obecne wyniki są uspokajające, a fakt, że mamy większą grupę i grupę kontrolną sprawia, że są znacznie bardziej wiarygodne.
Badania będą kontynuowane, naukowcy zdają sobie sprawę, że analiza przypadków większej liczby dzieci, poddanych terapiom z pomocą jeszcze większej liczby różnych leków pozwoli zwiększyć wiarygodność wyników. Zapowiadają też, że badania tych dzieci będą prowadzić co najmniej do pełnoletności.