Choroby układu krążenia, z miażdżycą i chorobą niedokrwienną serca na czele, pozostają główną przyczyną zgonów w Polsce, podobnie zresztą jak i w większości innych, tzw. cywilizowanych krajów świata.
Jedną z najczęściej występujących i budzących zarazem największy strach konsekwencji chorób układu krążenia jest zawał serca. I choć wielu osobom udaje się go przeżyć, to jednak w kolejnych latach po zawale są one narażone na bardzo wysokie ryzyko wystąpienia "wstrząsów wtórnych". Kardiolodzy ostrzegają, że w ciągu roku od wystąpienia pierwszego zawału serca umiera około 10 procent chorych, a w ciągu 5-10 lat aż 50 procent.
To ponure statystyki, ale specjaliści na szczęście mają też dobrą wiadomość dla "zawałowców". Okazuje się, że większość z nich może uniknąć przedwczesnej śmierci i żyć znacznie dłużej niż tylko 5-10 lat po zawale.
Czego się wystrzegać, żeby serce wróciło do formy
Nawet trzy czwarte chorych można uratować przed śmiercią w ciągu 5-10 lat po zawale, jeśli tylko zdołają oni, we współpracy z lekarzem, wyeliminować trzy główne, obciążające ich czynniki ryzyka: hipercholesterolemię, nadciśnienie i palenie papierosów - mówi prof. Andrzej Pająk, z Katedry Epidemiologii i Badań Populacyjnych Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
Ten konkretny przykład pokazuje jak wielką siłę ratującą życie ma profilaktyka zdrowotna, w tym również tzw. prewencja wtórna, wdrażana już po wystąpieniu choroby. Na wprowadzenie prozdrowotnych zmian w życiu nigdy nie jest więc za późno.
Oczywiście czynników ryzyka związanych z chorobami układu krążenia jest więcej niż tylko trzy wymienione wyżej.
Ryzyko przedwczesnego zgonu u osób, które przeszły zawał serca, można zmniejszyć również dzięki uregulowaniu poziomu glukozy we krwi i osiągnięciu prawidłowej masy ciała. Bardzo ważne jest też, aby chory regularnie odwiedzał kardiologa. Pacjenci pozostający pod stałą opieką specjalisty znacznie skuteczniej walczą z czynnikami ryzyka - mówi prof. Jarosław Kaźmierczak, konsultant krajowy w dziedzinie kardiologii.
Siedem wskazówek, żeby uniknąć drugiego zawału
Do jakich celów zdrowotnych powinny zatem dążyć osoby po zawale serca, a także wszystkie inne osoby zmagające się z chorobami układu krążenia, aby uniknąć przedwczesnej śmierci i wydłużyć swoje życie?
- Po pierwsze, jeśli palą, powinny jak najszybciej rzucić papierosy.
- Po drugie, muszą uregulować ciśnienie tętnicze (docelowa wartość: <140/90 mmHg).
- Po trzecie, powinny obniżyć poziom cholesterolu LDL we krwi (docelowa wartość: <1,8 mmol/l albo <70 mg/dl).
- Po czwarte, powinny zrzucić zbędne kilogramy i dążyć do uzyskania prawidłowej masy ciała (ideałem jest BMI pomiędzy 18,5 a 25).
- Po piąte, muszą skutecznie leczyć cukrzycę, jeśli na nią chorują. Przypomnijmy, że u zdrowych osób dorosłych poziom glukozy we krwi na czczo powinien mieścić się w przedziale 70 - 99 mg/dl, a glikemia poposiłkowa powinna wynosić poniżej 140 mg/dl.
- Po szóste, muszą brać w wyznaczonych przez lekarza porach i dawkach przepisane leki. Trzeba je brać nawet wtedy, gdy pacjent odczuje poprawę, jeśli lekarz nie decyduje o zmianie terapii.
- Po siódme, nie mogą zwlekać z wezwaniem lekarza lub karetki, jeśli pojawi się u nich ostry ból w klatce piersiowej.
Ideały kontra rzeczywistość
Niestety, z danych przedstawionych przez ekspertów wynika, że w Polsce kontrola wymienionych wyżej czynników ryzyka jest obecnie niewystarczająca.
Konkretnie, ze zrealizowanego w 2017 r. badania o nazwie POLASPIRE wynika, że ponad połowa palaczy kontynuuje palenie po zawale serca. Niewiele lepiej jest z innymi czynnikami ryzyka u osób, które przeszły zawał: za wysokie ciśnienie tętnicze ma ponad 40 procent z nich, za wysokie stężenie cholesterolu utrzymuje się u 62 procent chorych, a jedynie 15 procent nie ma otyłości lub nadwagi.
Ryzykowna niefrasobliwość: 260 minut - w Polsce przeciętnie tyle czasu mija od pojawienia się ostrego bólu w klatce piersiowej u pacjenta kardiologicznego do wezwania lekarza lub karetki. To stanowczo za długo.
Jedynie co pięćdziesiąta osoba po hospitalizacji z powodu choroby wieńcowej w Polsce ma dobrze kontrolowane wszystkie czynniki ryzyka, to znaczy: nie pali, nie ma podwyższonego ciśnienia tętniczego, ma prawidłowe stężenie cholesterolu i glukozy we krwi oraz ma prawidłową masę ciała - mówi prof. Piotr Jankowski, ekspert Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego.
Zdaniem ekspertów, niewystarczająca kontrola czynników ryzyka jest zarówno efektem "nieoptymalnej" farmakoterapii, jak i niskiej świadomości oraz niewystarczającej modyfikacji stylu życia przez pacjentów. Zarówno po stronie lekarzy, jak i pacjentów pozostaje więc jeszcze dużo do zrobienia.
(ag)