Z powodu zanieczyszczenia powietrza oraz dymu tytoniowego choroby płuc występują coraz częściej i są już szóstą przyczyną zgonów na świecie – poinformowano we wtorek podczas spotkania prasowego w Warszawie. Podłożem wielu z tych chorób są alergie.
Z przedstawionych podczas spotkania z dziennikarzami danych Europejskiej Fundacji na rzecz Płuc (ELF) wynika, że choroby układu oddechowego są szóstą przyczyną zgonów na świecie. W Europie jeden na osiem zgonów związanych jest z tymi schorzeniami i co roku są one odpowiedzialne za 6 mln hospitalizacji.
Głównym powodem chorób płuc są infekcje oraz zanieczyszczenia powietrza i dym tytoniowy, co dotyczy zarówno palaczy papierosów, jak i osób narażonych na bierne palenie. Częstymi ofiarami tych schorzeń są dzieci. Jedynie z powodu zanieczyszczenia powietrza co roku umiera na świecie 700 tys. dzieci. U dorosłych często występuje przewlekła obturacyjna choroba płuc, związana na ogół z wieloletnim paleniem tytoniu.
SPRAWDŹ: Jak rzucić palenie? "Trzeba znaleźć własną drogę, żeby przetrwać"
Dzieci są najbardziej narażone na zanieczyszczenie powietrza
Dzieci są bardziej narażone na wpływ zanieczyszczeń powietrza, ponieważ ich płuca wciąż się rozwijają i dopiero w wieku 14-15 lat stają się bardziej dojrzałe. Poza tym szkodliwe substancje szybciej się u nich wchłaniają z powodu krótszych dróg oddechowych - wyjaśnił kierownik Kliniki Chorób Dziecięcych i Noworodkowych z Centrum Alergologii CSK MSWiA w Warszawie dr hab. Adam Jerzy Sybilski.
Dzieci są też mniej odporne na infekcje z powodu mniej "wyćwiczonego" układu immunologicznego. Częściej występują u nich przeziębienia, grypa, nieżyt nosa, zapalenie migdałków podniebiennych (angina), zapalenia zatok przynosowych, a także krtani i tchawicy oraz zapalenie oskrzeli, płuc i opłucnej.
Poważnym wyzwaniem zdrowotnym są alergie, szczególnie uczulenia na alergeny wziewne, sprzyjające chorobom płuc. Alergie są jedną z najczęstszych przyczyn chorób układu oddechowego, są one odpowiedzialne za prawie połowę przypadków tych schorzeń - podkreślił dr hab. Sybilski.
Nieżyt nosa częściej występuje w miastach
Specjalista wyjaśnił, że alergia nie jest chorobą, jedynie pewną cechą naszego organizmu. Takie choroby jak nieżyt nosa czy astma często mają podłoże alergiczne. Dość powszechny nieżyt nosa znacznie częściej występuje w miastach aniżeli na wsi, co prawdopodobnie związane jest z zanieczyszczeniami powietrza - dodał. Zanieczyszczenia mogą zarówno wyzwalać uczulenia, jak też je nasilać.
Międzynarodowe badania sondażowe przeprowadzone w 2018 r. przez Edelman Research na zlecenie firmy Teva wykazały, że w Polsce 26 proc. ankietowanych zadeklarowało, że cierpi na alergie.
Wskazywano na nie częściej niż na wysoki poziom cholesterolu we krwi (23 proc. badanych), przewlekle bóle np. pleców (20 proc.) oraz migreny (17 proc.) i zwyrodnienia stawów (15 proc.). Najczęściej wymienianą dolegliwością było nadciśnienie tętnicze krwi, zwiększające ryzyko zawału serca i udaru mózgu.
ZOBACZ: Mamy problem z vapowaniem. To zagrożenie szczególnie dla młodzieży
Badaniami objęto 20 tys. osób w 20 krajach. Wynika z nich, że średnio we wszystkich badanych państwach przynajmniej na jedną chorobę przewlekłą cierpi 78 proc. ankietowanych. W Polsce wskazywało na to 80 proc. respondentów, więcej niż w Czechach (74 proc.) oraz Słowacji (69 proc.).
Inhalacje trzeba przyjmować doustnie
Dr hab. Sybilski zwrócił uwagę, że wielu chorych, zarówno dorosłych jak i dzieci, musi zażywać preparaty w postaci inhalacji (w specjalnych dozownikach). Często jednak są one źle stosowane, szczególnie u dzieci, co sprawia, że do organizmu dociera zbyt mała dawka leku. To może być groźne - podkreślił.
Przede wszystkim - przekonywał specjalista - leki w inhalacjach muszą być podawane doustnie, a nie przez nos, bo mają one trafić do dolnych dróg oddechowych, tam gdzie jest proces zapalny. Tymczasem nos jest znakomitym filtrem powietrza, co utrudnia wchłaniania leku. Inhalacje muszą odbywać się na wdechu, a nie wydechu, bo wtedy również lek jest stracony.
U dzieci inhalacje wykonywane są poprzez zakładaną na twarz maskę (obejmującą usta i nos), należy używać je u maluchów do trzeciego roku życia. Maska musi szczelnie przylegać do twarzy. Według dr hab. Sybilskiego, wystarczy, że odstaje od niej na odległość 1 cm, by nie wchłonęło się 50 proc. leku, przy 2 cm tracimy aż 80 proc. dawki podawanego preparatu.
U dzieci powyżej 3. roku życia inhalacje leku powinny być wykonywane przy użyciu ustników. Nie mogą się odbywać wtedy, gdy dziecko płacze, bo jego oddech jest zbyt płytki, a to z kolei ogranicza możliwość wprowadzenia preparatu do dolnych dróg oddechowych. Badania we Francji wykazały, że podczas wykonywania inhalacji pomocne jest skupienie uwagi dziecka na smartfonie, w którym emitowana jest bajka - doradzał dr hab. Sybilski.