Nadmierny poziom cholesterolu nie jest mitem i trzeba go obniżać lekami. Im bardziej go obniżymy, tym większa jest szansa, że unikniemy zawału i udaru mózgu – przekonują eksperci.

REKLAMA

Polskie Towarzystwo Kardiologiczne alarmuje, że zachorowania i zgony z powodu chorób układu krążenia w naszym kraju są wciąż wyraźnie częstsze niż w Europie Zachodniej. Jednym z głównych tego powodów jest zbyt duży poziom cholesterolu we krwi u wielu naszych rodaków.

Prezes PTK prof. Piotr Ponikowski podkreśla w apelu, że "informacje podważające rolę cholesterolu w patogenezie miażdżycy zmniejszają efektywność kampanii promujących zdrowy styl życia, są przyczyną przerywania terapii przez pacjentów oraz podważają zaufanie do współczesnej nauki, która nie ma wątpliwości co do przyczynowego związku między stężeniem cholesterolu we krwi, a ryzykiem występowania zawału serca, udaru mózgu oraz długością życia".

Barbara Cybulska z Instytutu Żywności i Żywienia w Warszawie podkreśla, że miażdżyca nie rozwija się bez podwyższonego we krwi poziomu cholesterolu. Obecność cholesterolu w zmianach miażdżycowych odkryto już w 1874 r., czyli przed 145 laty - dodaje.

Dieta wspomaga obniżanie cholesterolu

Specjalistka przyznaje, że odpowiednia dieta, np. dieta śródziemnomorska, zmniejsza ryzyko miażdżycy. Dieta wspomaga również leczenie hipercholesterolemii, kiedy jednak okaże się ona niewystarczającą, konieczne jest zażywanie leków obniżających poziom cholesterolu we krwi. Obniżenie stężenia cholesterolu we krwi powoduje, że będzie go mniej również w blaszce miażdżycowej, dlatego leki, które go obniżają zmniejszają też ryzyko zawału serca i udaru mózgu - wyjaśnia.

Według prof. Andrzeja Pająka z Katedry Epidemiologii i Badań Populacyjnych Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, nadmierny poziom cholesterolu czterokrotnie zwiększa ryzyko chorób sercowo-naczyniowych (wraz z nadciśnieniem tętniczym krwi oraz paleniem tytoniu wzrasta ono aż szesnastokrotnie).

Z przytoczonych przez specjalistę badań przeprowadzonych na grupie 1000 mężczyzn wynika, że na każdy wzrost wśród nich stężenia tzw. złego cholesterolu (LDL), o 1 proc. zwiększała się także liczba zachorowań na chorobę wieńcową.

Kierownik III Kliniki Chorób Wewnętrznych i Kardiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego prof. Artur Mamcarz przytoczył badania, które już w 1994 r., czyli 25 lat temu, wykazały, że simwastatyna - jeden z leków obniżających poziom cholesterolu - w dawce 20-40 mg po 6 latach zmniejsza ryzyko zgonu o prawie 40 proc.

Obniżanie cholesterolu to nie wymysł firm farmaceutycznych

Z najnowszych wytycznych wynika, że im bardziej obniżymy stężenie złego cholesterolu (LDL), tym lepiej, bo mniejsze jest ryzyko choroby wieńcowej - podkreśla specjalista. Dodał, że dotyczy to szczególnie osób najbardziej zagrożonych zawałem serca i udarem mózgu.

Prof. Mamcarz przyznał, że w obniżaniu cholesterolu pomocna jest dieta i aktywność fizyczna, z której nigdy nie powinno się rezygnować. Zawsze zaczynamy od diety, ale nie można jej stosować jedynie przez pewien czas. Odpowiednie odżywianie się i aktywność fizyczna muszą być naszą codziennością, stylem życia - podkreślił.

Jego zdaniem, statyny powinna zażywać każda osoba z miażdżycą. Leki te są stosowane od 30 lat i mamy dowody, że wydłużają życie - podkreślił specjalista.

Prof. Jankowski argumentował, że potrzeba obniżania poziomu cholesterolu we krwi nie jest wymysłem producentów leków. Nie można przekonywać, że na sprzedaży statyn zarabiają koncerny farmaceutyczne. To prawda, ale prawdą jest też, że inne firmy zarabiają na sprzedaży samochodów lub innych produktów. To absurdalne twierdzenie - dodaje.

Według specjalistów, o potrzebie stosowania leków obniżających cholesterol świadczą dane epidemiologiczne. Według badania WOBASZ II, w latach 2013-2014 hipercholesterolemia występowała u 64 proc. Polek i 70 proc. Polaków w wieku 20 i więcej lat. Aż 61 proc. z nich nie zdawało sobie z tego sprawy - podkreślił prezentujący badania prof. Andrzej Pająk.