Stres nie zawsze nam szkodzi. Krótkotrwały stres może znacząco zwiększyć naszą odporność. Przekonują o tym wyniki badań naukowców Stanford University School of Medicine, opublikowane na łamach czasopisma "Journal of Psychoneuroendocrinology". Ich odkrycie może pomóc mobilizować nasz układ immunologiczny także bez prowokowania nerwowych sytuacji.

REKLAMA
Zdjęcie ilustracyjne /Anna Gowthorpe /PAP

W prowadzonych na szczurach badaniach obserwowano zmiany poziomu komórek układu odpornościowego, związanych z krótkotrwałym stresem. Zauważono, że w przeciwieństwie do niektórych wcześniejszych opinii, reakcja układu immunologicznego nie ulegała w chwili zagrożenia osłabieniu, wręcz przeciwnie, była silniejsza. Wygląda na to, że układowi odpornościowemu szkodzi raczej stan chronicznego, długotrwałego stresu.

Naukowcy umieszczali szczury w zamkniętym, choć dobrze wentylowanym, przezroczystym pleksiglasowym pudełku, co wywoływało u zwierząt umiarkowany stres. W ciągu następnych dwóch godzin kilkakrotnie pobierano im próbki krwi i określano na ich podstawie poziom komórek odpornościowych i poziom trzech hormonów stresu, epinefryny, norepinefryny i kortykosteronu (odpowiednika ludzkiego kortyzolu).

To pozwoliło zaobserwować, w jaki sposób hormony stresu, wydzielane w nadnerczach szczurów mobilizują ich układ odpornościowy do reakcji, zwiększają u nich zdolność gojenia się ran, czy obrony przed infekcją. Wyraźnie widać, że w chwili nagłego zagrożenia organizm właśnie w taki naturalny sposób mobilizuje się do walki.

W pierwszej kolejności dochodzi do wydzielania norepinefryny, która mobilizuje do działania podstawowe komórki odpornościowe, monocyty, neurofile i limfocyty, sprawia, że ich poziom we krwi rośnie. Wydzielana wcześnie epinefryna kieruje z kolei limfocyty w miejsca, gdzie mogą być potrzebne do walki z infekcją, na przykład do skóry. Wydzielany nieco później kortykosteron kieruje w zagrożone rejony ciała pozostałe komórki odpornościowe.

Są szanse, że nauczymy się wywoływać taką reakcję sztucznie, nie tyle prowokując nerwowe sytuacje, ile podając hormony w odpowiedniej dawce i sekwencji. Nie chcemy w końcu, by służba zdrowia wprowadzała w życie hasło stresujemy, by leczyć. Prawda?