W samej Wielkopolsce jest około 1,5 tysiąca dzieci chorych na cukrzycę, a z obserwacji lekarzy jasno wynika, że liczba ta stale rośnie. Lekarze robią co mogą, by tej statystyce sprostać, ale na przeszkodzie stają brak edukacji i wiedzy o zagrożeniach cukrzycą (także u rodziców), ale też kwestie logistyczne. Dla przykładu – w poznańskiej Klinice Diabetologii i Otyłości Wieku Rozwojowego jest 16 łóżek. By pomóc małym pacjentom z całego regionu, musiałoby ich być jeszcze raz tyle. Podobnie jak kadry medycznej, która mogłaby sprostać tym wyzwaniom. Czym jest cukrzyca, jak od najmłodszych lat starać się jej unikać oraz jak wygląda życie po jej rozpoznaniu? O cukrzycy opowiada prof. Piotr Fichna z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.

REKLAMA
Zdjęcie ilustracyjne /Photoshot /PAP

Mateusz Chłystun. RMF FM: Co oznacza termin "cukrzyca"? Co to za choroba?

Prof. Piotr Fichna, Uniwersytet Medyczny w Poznaniu: Sama nazwa wzięła się stąd, że mamy podwyższony poziom cukru we krwi i wydalamy ten cukier z moczem. Chodzi konkretnie o glukozę. Rozróżniamy kilka typów cukrzycy. Każdy z nich jest w pewnym stopniu zależny od insuliny. Typ pierwszy polega na jej ostrym deficycie. Inne typy mogą oznaczać zaburzoną reakcję jej wydzielania, czyli najczęściej jest jej mniej. W typie drugim choroba nie zaczyna się od braku insuliny, ale od tego, że jest gorsza odpowiedź organizmu na działanie insuliny. Wtedy mówimy o tzw. oporności na insulinę.

U dzieci dominuje typ pierwszy. Jeśli nie mamy insuliny - nie możemy wykorzystać glukozy jako "paliwa energetycznego" i to zaburzenie dotyka wszystkich komórek, czyli wszystkich narządów i przekłada się na totalny bałagan w organizmie. Przede wszystkim objawiający się deficytem energii. Jeżeli glukoza nie jest odpowiednio wykorzystywana, to rośnie jej stężenie we krwi. Do wielu komórek ona nie może się dostać. Organizm zaczyna wtedy szukać innych źródeł energii. Wykorzystuje wtedy kwasy tłuszczowe i powstają tzw. ciała ketonowe. Jedne i drugie są kwaśne, a to powoduje zakwaszenie organizmu. To prowadzi do poważniejszych stanów czyli kwasicy ketonowej. I to jest zaburzenie, które już może być groźne dla życia.

Jeśli cukrzyca rozwija się w organizmie, które organy jako pierwsze szwankują? Dają znać, że coś jest nie tak?

Nie da się wprost określić, które organy pierwsze reagują. Jeżeli cukrzyca się rozwija, nie dzieje się to z dnia na dzień. Ona rozwija się w sposób skryty, nie od razu to odczuwamy, bo nie od razu wszystkie komórki są zniszczone. Objawy, które mogą niepokoić to kwestie ogólne. Osłabienie - dzieci są "zbyt grzeczne", wzmożone pragnienie, częste oddawanie moczu. Te objawy przypisuje się często innym chorobom, co nie jest dobre, bo w przypadku cukrzycy opóźnia diagnozę. A jeżeli dziecko w krótkim czasie traci na wadze (wiąże się to z tym, że się odwadnia), zaczyna być coraz bardziej osłabione, wymiotować - to już jest bardzo źle. Wtedy trzeba już szukać pomocy w szpitalu.

>>>DARIUSZ GNATOWSKI: CUKRZYCA NIE BOLI, ALE JEJ POWIKŁANIA SA DRAMATYCZNE<<<

Co więc robić, by wykluczyć albo potwierdzić, że to może być cukrzyca jeśli obserwujemy objawy, o których pan wspomina?

Badania ogólne moczu. Można się na nie zgłosić samemu do laboratorium diagnostycznego. Jeżeli cukry przekraczają pewną wartość w organizmie, w moczu pojawia się glukoza, a jeśli pojawiają się jeszcze ciała ketonowe, to to już naprowadza nas właściwie na rozpoznanie choroby. Jeśli więc robimy jakiekolwiek badania, powinniśmy pamiętać też o badaniu zawartości glukozy we krwi. To dlatego, że czasem objawy są niewyraźne, współistnieją z inną chorobą, np. zapalenie gardła itp. I tak sobie usiłujemy wytłumaczyć, że źle się czujemy, a za tym może kryć się cukrzyca. Zatem pamiętajmy o badaniach krwi i badaniach moczu.

Czy genetyka może mieć znaczenie? Tzn. jeśli ktoś w rodzinie chorował na cukrzycę, może ona grozić także potomnym?

I tak i nie. Pewne konfiguracje genowe sprzyjają rozwojowi cukrzycy. Jeżeli spojrzymy na typ pierwszy - to ktoś z bliskich prawdopodobnie ma skłonność do tzw. autoimmunizacji. Czyli jest w grupie podwyższonego ryzyka cukrzycy typu pierwszego, ale również zapalenia tarczycy, choroby Adisona czy jeszcze jakichś innych schorzeń o tym samym mechanizmie. Ale nie znaczy to, że ta osoba na pewno zachoruje, albo że wszystkie te choroby będzie miała. Zatem nie możemy powiedzieć, że typ pierwszy się dziedziczy. Ale jeśli weźmiemy pod uwagę badania na bardzo dużej liczbie pacjentów, statystyka zaczyna podpowiadać, że jeżeli w rodzinie ktoś choruje na cukrzycę typu pierwszego, to ryzyko wśród najbliższych w pierwszym stopniu pokrewieństwa trzykrotnie wzrasta. Przez ostatnich 25 lat zapadalność na cukrzycę typu pierwszego wzrosła około pięciokrotnie. To nie jest tak, że my jako ludzie się jakoś bardzo zmieniliśmy. Znaczenie mają czynniki środowiskowe.

Czym jest stan przedcukrzycowy, tzw. stan "prediabetes"?

Wartość glukozy na czczo powyżej 125mg/dl jest wartością - nazwijmy ją - cukrzycową. Jeżeli z kolei po przyjęciu dawki glukozy, kiedy w trakcie badania dostajemy roztwór do wypicia, ta dawka przekroczy 200 - to potwierdza, że mamy do czynienia z wartością "cukrzycową". A stan przedcukrzycowy jest wtedy, kiedy te wartości nie przekraczają norm przyjętych do rozpoznania, ale są na granicy. Zwiastują już patologię. W przypadku stanu przedcukrzycowego cukrzycy typu drugiego - a widzimy to na przykładzie dzieci z otyłością - szansa na zahamowanie, albo całkowite odwrócenie postępu cukrzycy jest dużo większa.

Jeśli wyniki są złe, choroba się potwierdza - co robić?

Najpierw musimy ustalić z jakim typem cukrzycy mamy do czynienia i potem od razu uruchamiać leczenie. Chodzi już nie tylko o dietę i przejście na tzw. zdrowy tryb życia, ale w niektórych przypadkach podawanie insuliny w minimalnych dawkach. To może przedłużyć ten stan dobrej kondycji organizmu.

Ale czy jest coś co możemy robić, by do stanu przedukrzycowoego nie doprowadzać?

Dla typu pierwszego cukrzycy, gdzie występuje ten mechanizm autoimmunizacyjny, tzn. że nasz układ odpornościowy ma pewien "wdrukowany" błąd, który zaczyna realizować i zaczyna komórki wydzielające insulinę brać za obce i niszczyć je - dieta i zdrowy tryb życia są oczywiście zalecane, ale nie są w stanie wpłynąć na ten mechanizm. Co najwyżej spowodują choroba ujawni się póżniej. Ale jeśli równolegle mamy drugą epidemię - nadwagi i otyłości, które powodują w organizmie zaburzenia regulacyjne i metaboliczne, co wpływa na rozwój insulinooporności - wtedy zalecamy właściwą dietę. Ratujemy się wtedy przed cukrzycą, jesteśmy w stanie jej wręcz uniknąć. Nie możemy powiedzieć "Panie Boże dałeś nam takie geny to teraz Ty się martw", no bo Pan Bóg na odpowie "Dałem Wam też rozum, słuchajcie dobrych rad, wykorzystujcie to". Tak więc tu się daje coś zrobić, również dietą i wysiłkiem. I to jest bardzo ważne.

Jak wygląda życie z cukrzycą? Co musi robić chory i czy to rozpoznanie - w przypadku dzieci - dyskwalifikuje je np. z zajęć WF?

Zniszczone są komórki wydzielające insulinę. Tracimy w ten sposób doskonały, regulacyjny mechanizm który decyduje kiedy ma być w organizmie tej insuliny więcej, a kiedy przestać wydzielać. Jak tego nie ma, my to musimy zastąpić przede wszystkim wiedzą pacjenta, jego rozeznaniem w sytuacji. Dlatego tak ważna przy cukrzycy jest edukacja. I tu nie chodzi tylko o takie sobie pogadanie, żeby podtrzymać pacjenta i jego rodzinę na duchu czy zaspokoić ich ciekawość. Bez tej wiedzy pacjent nie będzie w stanie sam wprowadzić tej regulacji! Pacjent musi wiedzieć, że musi zmierzyć cukier 8-10 razy w ciągu doby. W nocy też. Cukrzyca nie śpi i też ją trzeba kontrolować. Ważny jest rozum pacjenta. A jeżeli pacjent ma lat... 2, 6, 7, 12 a nawet 17 - to nie jest jeszcze pacjent w pełni odpowiedzialny. Nie ma dosyć doświadczenia i krytycyzmu, wytrwałości. Musi współpracować z kimś jeszcze. Trzeba na bieżąco się kontrolować i na podstawie tego decydować - czy mogę mieć wysiłek? Czy muszę coś zjeść? Przy tym wszystkim pojawia się pytanie - gdzie jest czas na zwykłe życie? Takie jak ma rodzeństwo czy rówieśnicy? Tego czasu brakuje. Młodzież często więc się zniechęca, a to jest pułapka. Bo nawet jeśli młody człowiek się czuje lepiej - to jest chwilowe. Jego organizm jest niszczony. Zaniedbanie może prowadzić do innych chorób. Ważne więc, by od początku nabierać dobrych nawyków, bo one zostają na całe życie. Tu często jest potrzebne wsparcie psychologiczne, ale takiego psychologa, który ma bardzo dobre pojęcie o cukrzycy.

Ale co z tym wysiłkiem fizycznym?

My nawet tu w szpitalu założyliśmy niedawno Polskie Stowarzyszenie dla Badań i Terapii Cukrzy u dzieci, które np. organizuje ogólnopolski turniej piłkarski, gramy w halową piłkę nożną w Suchym Lesie pod Poznaniem. To jest ważne dla tych dzieciaków, bo jak one się sprawdzają i w tej sportowej walce dają sobie radę - nabierają wiary, że warto walczyć. Tak jak w sporcie, żeby na co dzień cukrzyca nie była ciężarem i czymś, co niszczy. Ważne są więc też te czynniki niemedyczne. W tym wysiłek fizyczny, ale po odpowiedniej samokontroli, a nie z marszu.

(ag)