Specjaliści alarmują: jest coraz więcej alergii i są coraz bardziej agresywne. Wydłużył się też sezon – czas wiosennego pylenia rozpoczął się już w styczniu. O narastającym problemie rozmawialiśmy z prof. Ewą Czarnobilską – kierownikiem Zakładu Alergologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.

Kamila Konturek-Ziemba, portal Twoje Zdrowie RMF24: To dopiero początek wiosny, a sezon na alergie w pełni?

Prof. Ewa Czarnobilska, kierownik Zakładu Alergologii CMUJ: Zmienia się klimat i drzewa wcześniej rozpoczynają pylenie. Leszczyna i olcha w lutym, a nawet już w styczniu, co spowodowało bardzo silne objawy alergii w postaci zapalenia spojówek. Pacjenci zgłaszali się już i zgłaszają z obrzękiem powiek oraz silnym katarem - a jesteśmy dopiero przed sezonem pylenia brzozy, która jest jednym z najczęstszych alergenów i nieleczona może wywołać również astmę sezonową. Pacjenci uczuleni na brzozę, którzy do tej pory nie mieli żadnych objawów i szczególnie, jeżeli zmieniają środowisko z czystego na zanieczyszczone, zaczynają to odczuwać. W zanieczyszczonym środowisku pyłek brzozy jest bardziej agresywny. Jeżeli jesteśmy w lasku brzozowym, to możemy nie mieć żadnych dolegliwości, a żyjąc w mieście - gdzie jest mniej drzew i mniej alergizującego pyłku - odczuwamy objawy.

W takim razie nie unikajmy wycieczek, bo spacer po lesie jest mniej niebezpieczny niż w mieście?

Tak, szczególnie w wyższych partiach lasu. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że sezon pylenia się wydłuża. Do tej pory pacjenci uczuleni na drzewa mieli objawy przez dwa miesiące i jakoś sobie z tym radzili, a teraz co najmniej przez cztery miesiące muszą zażywać leki przeciwalergiczne - dlatego warto już jesienią pomyśleć o wizycie u alergologa i rozpocząć odczulanie, żeby nie dopuścić do rozwoju astmy oskrzelowej.

Alergeny atakują ze zdwojoną siłą?

Pacjenci są zaniepokojeni, bo w ubiegłym sezonie mieli łagodniejsze objawy. Teraz leki, które do tej pory je kontrolowały - nie pomagają i dlatego proszą o dodatkowe, pilne wizyty. Szczególnie z powodu zapalenia spojówek, bo to utrudnia: pracę, naukę czy prowadzenie samochodu.

Czy alergie często mylone są z infekcjami?

Zdecydowanie tak, zwłaszcza że przypadają na okres infekcji sezonowych i często pacjenci - ale też czasami lekarze - traktują je jak infekcje wirusowe, a tymczasem należy włączyć leki przeciwalergiczne. Trzeba również pamiętać, że nieleczona alergia też prowadzi do większej podatności na infekcję wirusową, ponieważ śluzówka uszkodzona przez przewlekły alergiczny stan zapalny jest osłabiona. Często pojawiali się pacjenci w bardzo trudnych sytuacjach zdrowotnych, bo na objawy alergii nakładała się infekcja wirusowa, w związku z czym przebieg choroby był ciężki i długotrwały.

Zatem, gdy nie możemy poradzić sobie z infekcją, to tak naprawdę trzeba pokonać alergię?

U pacjentów z alergią i z potwierdzoną infekcją wirusową powinniśmy wzmocnić leczenie przeciwalergiczne, żeby skrócić przebieg choroby.

A jeżeli infekcja przedłuża się i nie wiemy, czy mamy alergię, to powinniśmy to sprawdzić?

Warto wykonać testy alergologiczne. Co prawda, nie możemy w tym okresie wykonywać testów skórnych u pacjentów uczulonych na pyłek drzew, ale możemy wykonać testy z krwi, które dostarczą nam tych samych informacji o przyczynie alergii i włączeniu leczenia.

Co możemy powiedzieć o alergiach? Jest ich więcej? Są bardziej agresywne?

W tej chwili obserwujemy narastanie problemu alergii. Jeszcze kilka lat temu, to 30 proc. Polaków miało objawy alergii, teraz już 40 proc. Badania epidemiologiczne przewidują, że za kilka lat co drugi mieszkaniec globu będzie cierpiał na jakiś rodzaj alergii. To są szczególnie alergie sezonowe, w tym pyłki drzew, które w zanieczyszczonym środowisku są bardzo agresywne. Do tej pory nie obserwowaliśmy sezonowej astmy oskrzelowej, a teraz te objawy pojawiają się coraz częściej. Oczy są bardzo narażone i często nie radzimy sobie z opanowaniem tych objawów. Jeżeli pacjent zaniedbał diagnostykę i leczenie, to staramy się wspólnie z okulistami leczyć przewlekły stan zapalny spojówek, nierzadko już nadkażony i to jest naprawdę duży problem.

Mamy też więcej alergii na substancje chemiczne, dodatki do pokarmów i barwniki - więc na to też trzeba zwrócić uwagę. A zatem, zanieczyszczenie środowiska uczula zarówno drogą wziewną jak i pokarmową.

Czy wraz ze wzrostem alergii wzrasta też świadomość?

Coraz więcej osób wykonuje testy, ale często na własną rękę i niestety, wykazują one alergie, ale tylko na naturalne alergeny środowiska - a nie na alergeny związane z jego zanieczyszczeniem. Takie testy mogą być w 50 proc. ujemne i pacjent myśli, że nie ma alergii. Później okazuje się jednak, że to uczulenie na substancje chemiczne. Zatem, ujemne testy wcale nie mówią o tym, że nie jesteśmy alergikami i warto skonsultować to z lekarzem.

Jakie alergeny są teraz największym problemem?

Teraz będzie pyliła brzoza, a w majowy weekend mogą dołączyć do niej trawy. Kolejnymi alergenami będą: bylica - czyli chwasty i coraz częściej zarodniki grzybów pleśniowych - w wilgotnych terenach, w dolinkach. One też często uczulają.

Nieleczona alergia to duże zagrożenie?

Nieleczona alergia przede wszystkim prowadzi do rozwoju astmy oskrzelowej i wspomnianego przewlekłego zapalnie spojówek, ale też zapalenia zatok - czyli mamy bóle głowy, nie wysypiamy się i szukamy przyczyny, a to właśnie może być alergia.