Biegasz i wylewasz pot na siłowni, a waga stoi w miejscu? Wychwycenie i zrozumienie błędów, które możemy popełniać – to pierwszy krok do zmiany sytuacji. Przyczyn można szukać w tym, co i jak jemy – ale też czy nie trenujemy przypadkiem za dużo lub jesteśmy niewyspani bądź zestresowani.

Według jednego z pokutujących mitów - skoro ćwiczymy, to nie powinniśmy się przejmować tym, co i ile jemy. Prawda jest jednak taka, że jeżeli spożywamy więcej kalorii niż spalamy - to nie schudniemy.

Warto też zastanowić się nad tym, czy nie żyjemy w ciągłym stresie. Jeżeli jesteśmy w permanentnym napięciu, to nasz organizm produkuje więcej kortyzolu. Ten hormon powoduje większy apetyt, zwłaszcza na produkty bogate w cukry proste i tłuszcze - w związku z czym, częściej sięgamy po słodycze, przekąski i jedzenie typu fast food. Przyczynia się też do magazynowania tłuszczu, szczególnie w okolicach brzucha.

W parze ze stresem często idą problemy ze snem. Jeżeli natomiast śpimy mniej niż 6-7 godzin na dobę - to spada poziom leptyny, czyli hormonu sytości, natomiast rośnie poziom greliny, która zwiększa głód. Mamy więc silniejszą ochotę na podjadanie i łatwiej ulegamy zachciankom. Brak snu utrudnia też regenerację mięśni.

Zatem, gdy jesteśmy zestresowani i niewyspani, to powinniśmy liczyć się z tym, że metabolizm spowolni, a apetyt wzrośnie i pewnie trudniej będzie nam się opanować.

A może trenujesz za dużo? Jeżeli nie będzie dnia przerwy na regenerację, to nie będzie postępu. Tak zwane przetrenowanie to stan, w którym organizm wchodzi w tryb obronny i hamuje procesy spalania tłuszczu. Skoro trenujemy często i intensywnie, to mamy też większy apetyt. Może więc okazać się, że organizm zacznie spalać mięśnie zamiast tłuszczu, jeśli nie dostaje odpowiedniej ilości kalorii i białka.

Korzystnie więc będzie trenować trzy do pięciu razy w tygodniu, bo częściej wcale nie znaczy lepiej. Czasami więcej pożytku przyniesie, jeżeli intensywny trening wymienimy na spacer albo po prostu sen.

Czy na pewno nie chudniesz?

Dobrze nie kierować się tylko tym, co pokazuje nam waga. Możemy nie widzieć po sobie, że ubyło nam kilka kilogramów albo ocenić, że wyglądamy lepiej - choć wskaźnik nie drgnie.

Dzieje się tak, gdy zredukujemy tkankę tłuszczową i zwiększymy masę mięśniową - ponieważ mięśnie są gęstsze niż tłuszcz, więc sylwetka staje się bardziej zbita, choć waga nie zmienia się.

Niewielkie wahania wagi są też wpisane w granicę błędu - około 2 kg więcej możemy ważyć:

  • rano - jeżeli na przykład wieczorem jedliśmy słoną kolację,
  • po dużym stresie,
  • przed miesiączką,
  • po ciężkim treningu.


Powodem tego, że jesteśmy ciężsi - może być zatrzymanie wody w organizmie.

Warto więc nie tylko kontrolować wagę, ale też mierzyć obwody ciała i zaufać temu, jak czujemy się we własnej skórze.