"Od wczoraj nie było żadnej propozycji porozumienia ze strony Ministerstwa Zdrowia" - mówią lekarze-rezydenci, którzy w poniedziałek rozpoczęli głodówkę. Żądają wyższych pensji i większych nakładów na służbę zdrowia. Młodzi lekarze liczą też na spotkanie z premier Beatą Szydło. Protest głodowy trwa na terenie Publicznego Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Warszawie.
Rezydenci żartują, że w teorii znane są przypadki głodówki 40-dniowej, ale mają nadzieję na jak najszybsze porozumienie. Pierwszą noc głodówki spędzili w holu szpitala śpiąc na karimatach.
Jak podkreślają, "chcą normalnie żyć i wyjść z tego patologicznego systemu". Dodają, że z całego kraju dostają sygnały o kolejnych osobach, które dołączają do protestu.
Wierzymy, że pan minister zdrowia przyjedzie do nas na białym koniu i przedstawi nam pakiet reform zmieniających ochronę zdrowia. Albo przyjdzie też z panem premierem Morawieckim i będą mieli worek pieniędzy dla ochrony zdrowia - mówią rezydenci głodujący w warszawskim szpitalu.
Lekarze rezydenci protestują przeciwko m.in. niedostatecznym nakładom na ochronę zdrowia i niskim pensjom wszystkich medyków. Chcą też zwrócić uwagę na niedobór pracowników medycznych i ich przepracowanie.
"Nie byo adnego kontaktu z @MinZdrowia. Bdzie mio spotka si z #PBS". Pierwsza noc godwki lek. rezydentw. Wicej o 7.00 w @RMF24pl pic.twitter.com/S5rdd4Kivq
patrykmichalski3 padziernika 2017
Na wczorajszej konferencji prasowej minister zdrowia Konstanty Radziwiłł, odnosząc się do postulatów lekarzy rezydentów, powiedział, że ich oczekiwania, jeśli chodzi o wynagrodzenie, są nierealne. Zaapelował, by nie sięgali po narzędzia, które wydają się być nieproporcjonalne do oczekiwań. Wyraził także nadzieję, że protest nie zagrozi pacjentom. Przypomniał także, że jest otwarty na dialog z rezydentami i wielokrotnie się z nimi spotykał.
(ag)