Oddział chirurgii ogólnej Szpitala Wojewódzkiego w Opolu może nie posiadać odpowiedniej obsady lekarskiej. Prezes placówki wydała jednak polecenie przyjmowania pacjentów. Jeszcze w środę ma zebrać się Rada Nadzorcza szpitala. Kryzys ma podłoże płacowe; niewykluczone, że Rada pozwoli na przekroczenie budżetu w celu zapewnienia funkcjonowania szpitala.
Dr Janusz Pichurski, który we wtorek został odwołany z funkcji ordynatora oddziału informował o tym, że w środę po południu jego oddział nie będzie miał wystarczającej obsady lekarskiej.
W nocy z wtorku na środę pani prezes poleciła wypisać wszystkich pacjentów oddziału argumentując to brakiem odpowiedniej obsady lekarskiej. Lekarze do godziny szóstej rano robili wypisy ponad 20 pacjentów. I to jest zrozumiałe. O godzinie ósmej rano pani prezes wydała polecenie, aby pacjentów jednak przyjmować na przyjęcia planowe, mimo że doskonale wie, że nie ma wystarczającej liczby lekarzy, aby obsadzić dyżury. Oddział nie ma też kierownictwa, bo ja zostałem wczoraj zdymisjonowany, a lekarz, któremu zaproponowano tę funkcję - odmówił. Nie wiem, kto będzie zajmował się pacjentami, skoro grafik dyżurów od godziny 14.30 jest pusty, a limity godzin, które powinniśmy przepracować, wyczerpane - powiedział PAP dr Pichurski.
W ubiegły wtorek oddział chirurgii ogólnej Szpitala Wojewódzkiego w Opolu zawiesił przyjmowanie pacjentów na zabiegi planowe z powodu braku wystarczającej liczby lekarzy. W wyniku rozmowy dyrekcji placówki z wicewojewodą Violettą Porowską wznowiono przyjmowanie pacjentów planowych, jednak kosztem rezygnacji z ostrych dyżurów. Problem braku obsady wrócił w połowie miesiąca, kiedy okazało się, że brakuje lekarzy do pełnienia dyżurów w drugiej połowie stycznia.
Lekarze z oddziału chirurgii ogólnej nie zgodzili się na proponowane przeze mnie warunki płacowe, czyli 5 tysięcy zł pensji podstawowej i dodatkowe premie za zgodę na opt-out. Zwróciłam się do lekarzy, którzy mają podpisane ze szpitalem umowy cywilno-prawne, żeby wzięli dodatkowe dyżury i zobowiązałam lekarzy do pracy w godzinach nadliczbowych. Niektórzy już odmówili, w tym ordynator oddziału, który pracuje na podstawie kontraktu i zasady opt-out go nie obowiązują. Jeszcze prowadzę rozmowy z lekarzami spoza szpitala. Jeżeli nie przyniosą skutku, skieruję wniosek do wojewody o zawieszenie oddziału - powiedziała prezes szpitala Renata Ruman-Dzido.
Umowy klauzul opt-out są proponowane zatrudnionym na etacie lekarzom; wyrażają w nich zgodę na wydłużenie czasu pracy powyżej 48 godzin tygodniowo, dzięki czemu szpitale mogą zapewnić całodobową obsadę lekarską.
Dodatkowym problemem w szpitalu jest sytuacja związana ze szkoleniem specjalizacyjnym. Według sześciu lekarzy rezydentów szkolących się w Szpitalu Wojewódzkim placówka ta, w wyniku zmian organizacyjnych, przestała spełniać warunki konieczne prowadzenia szkolenia specjalizacyjnego lekarzy. Skierowali do wojewody pismo, w którym proszą o niezwłoczne wskazanie im miejsca, gdzie będą mogli kontynuować naukę.
Szpital Wojewódzki jest kolejną placówką w regionie, gdzie z powodu braku lekarzy może dojść do zawieszenia oddziału. W szpitalach powiatowych w Oleśnie i Kluczborku od kilkunastu dni nie działają oddziały wewnętrzne. Starosta kluczborski zaoferował 15 tysięcy złotych wynagrodzenia na umowie cywilno-prawnej i mieszkanie dla internisty, który będzie chciał podjąć pracę w jego szpitalu. Bez powodzenia. Tymczasem z żądaniem podwyżek wystąpił Związek Zawodowy Lekarzy przy Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Opolu. Jak poinformowała PAP rzecznik szpitala, Małgorzata Lis-Skupińska, postulaty lekarzy przekraczają możliwości finansowe jednostki.
(ag)