Rezydenci to lekarze, którzy nie są jeszcze specjalistami; są po egzaminie lekarskim i mogą leczyć, ale nie mają konkretnej specjalności. W Polsce jest ponad 16,8 tys. rezydentów; wśród nich najwięcej przyszłych specjalistów chorób wewnętrznych, pediatrów i anestezjologów.

REKLAMA
Lekarze-rezydenci prowadzą swoją głodówkę w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Warszawie /Leszek Szymańki /PAP

Od 2 października rezydenci prowadzą protest; ponad 20 młodych lekarzy głoduje w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Warszawie. Domagają się m.in. wzrostu finansowania ochrony zdrowia, zmniejszenia biurokracji, poprawy warunków pracy i podwyższenia wynagrodzeń.

Już po studiach, jeszcze bez specjalizacji

Lekarze rezydenci to osoby, które po sześciu latach studiów i roku stażu rozpoczęły szkolenie specjalistyczne trwające ok. 5-6 lat. Obecnie w Polsce kształcenie specjalizacyjne realizuje ponad 16,8 tys. rezydentów. Specjalizację można odbywać także w trybie pozarezydenckim, w ten sposób szkoli się prawie 7,7 tys. lekarzy.

Liczbę wolnych miejsc rezydenckich dla lekarzy i lekarzy dentystów przyznanych w postępowaniu jesiennym ogłasza minister zdrowia. Na trwające w październiku postępowanie kwalifikacyjne minister przyznał 4097 rezydentur, w tym 1644 rezydentury w dziedzinach priorytetowych. We wcześniejszym, wiosennym postępowaniu miejsc rezydenckich przyznano 1856.

Minister zdrowia może określić specjalizacje priorytetowe - szczególnie istotne dla zapewnienia bezpieczeństwa zdrowotnego pacjentów, a w których często brakuje specjalistów. Aby zachęcić młodych lekarzy do wybierania tych specjalności, proponuje im się wyższe wynagrodzenie podczas rezydentury.

Czy ministerstwo zrezygnuje z rezydentury?

Po czwartkowych rozmowach z rezydentami minister zdrowia Konstanty Radziwiłł zapowiedział m.in. analizy nad zmianami w systemie kształcenia medyków. W kontekście tych protestów rozważane są różne opcje, w tym także taka, żeby w ogóle z formy, jaką jest rezydentura, zrezygnować. Rozważane są także różnego rodzaju formy, które zobowiążą lekarza, który w taki czy inny sposób będzie korzystał z finansowania swojego rozwoju zawodowego, do tego, żeby odpracował te środki publiczne, na które wszyscy się składamy - powiedział.

Z danych Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego (CMKP) wynika, że w 2016 r. najliczniejszą grupę rezydentów stanowili przyszli specjaliści chorób wewnętrznych, pediatrii oraz anestezjologii i intensywnej terapii. Pozostałe specjalizacje, które chętnie wybierali rezydenci, to m.in.: ortopedia i traumatologia narządu ruchu, kardiologia, położnictwo i ginekologia, medycyna rodzinna. Były też takie specjalizacje, w których szkoliło się mniej niż dziesięciu rezydentów, to np. ginekologia onkologiczna, epidemiologia i medycyna paliatywna.

Nadzór nad realizacją programu rezydentury sprawuje kierownik specjalizacji. To on (w porozumieniu z kierownikiem jednostki szkolącej) ustala harmonogram dyżurów oraz decyduje o dopuszczeniu lekarza do samodzielnego pełnienia dyżuru. Wcześniej młodzi lekarze są zobowiązani do pełnienia tzw. dyżurów towarzyszących, pod nadzorem lekarza specjalisty.

Po rezydenturze - egzamin

Po zrealizowaniu programu szkolenia rezydent może przystąpić do Państwowego Egzaminu Specjalizacyjnego, po zdaniu którego lekarz otrzymuje tytuł specjalisty.

Lekarz odbywa rezydenturę na podstawie umowy o pracę, którą zawiera z jednostką prowadzącą szkolenie. Umowa jest zawierana na czas określony w programie specjalizacji, a koszty rezydentur są pokrywane ze środków publicznych. Wynagrodzenie zasadnicze lekarza rezydenta określa rozporządzenie ministra zdrowia.

Ponadto w ramach programu specjalizacji lekarze pełnią także dyżury (poza normalnymi godzinami pracy), za które przysługuje im dodatkowe wynagrodzenie na podstawie umowy zawartej z placówką, w której odbywają rezydenturę.

Obecnie wysokość zasadniczego wynagrodzenia miesięcznego w pierwszych dwóch latach rezydentury wynosi 3170 zł, a później - 3458 zł, zaś w dziedzinach określonych jako priorytetowe - odpowiednio - 3602 zł oraz 3890 zł (są to kwoty brutto).

W sierpniu weszła w życie ustawa regulującą sposób ustalania najniższego wynagrodzenia pracowników medycznych, w efekcie której wynagrodzenia lekarzy w najbliższych latach będą wzrastać. Ministerstwo zdrowia przygotowało też projekt rozporządzenia określającego dokładną wysokość wynagrodzeń rezydentów do 2019 roku.

Ile będą zarabiać rezydenci?

Zgodnie z propozycją resortu rezydenci, którzy zakwalifikowali się do szkolenia przed wejściem w życie rozporządzenia, w 2017 r. będą mogli liczyć na wynagrodzenie od 3263 zł do 4013 zł. W kolejnych latach wynagrodzenia rosną, w 2019 r. ich wysokość będzie między 3562 zł a 4381 zł. Lekarze, którzy zakwalifikują się do szkolenia po wejściu w życie rozporządzenia, w 2017 r. będą mogli liczyć na wynagrodzenie od 3263 zł do 4920 zł. W 2019 r. wysokość ich wynagrodzeń określono na między 3562 zł a 5581 zł (w zależności od specjalizacji i roku rezydentury).

Pod koniec września MZ zaproponowało rozporządzenie, zgodnie z którym w deficytowych dziedzinach medycyny rezydenci otrzymają tzw. dodatek motywacyjny, w wysokości 1200 zł brutto. Oznacza to, że w tych specjalizacjach już w 2017 r. rezydenci otrzymają od ok. 1300 zł podwyżki, a w 2018 r. od 1450 zł (wszystkie kwoty brutto).

W obywatelskim projekcie o minimalnych wynagrodzeniach w służbie zdrowia, który jest obecnie w Sejmie, zaproponowano, by lekarze rezydenci zarabiali dwie średnie krajowe. Projekt ten - pod którym zebrano prawie 240 tys. podpisów - przygotowało Porozumienie Zawodów Medycznych (PZM) skupiające kilkanaście związków i organizacji zrzeszających pracowników służby zdrowia.

To właśnie podczas pierwszego czytania tego projektu w Sejmie przedstawiciel Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej Tomasz Dybek zapowiedział, że jeśli postulaty pracowników ochrony zdrowia nie zostaną spełnione, to 2 października rozpoczną oni strajk głodowy. Projekt 20 lipca został skierowany do komisji, a w połowie września został negatywnie zaopiniowany przez rząd.

Płace nie są głównym postulatem

Protestujący rezydenci podkreślają, że podniesienie płac nie jest ich głównym postulatem, chodzi im o dofinasowanie systemu i poprawę warunków pracy. Skarżą się, że często muszą pracować ponad siły. Jesteśmy zmuszeni brać dyżury, które są dodatkowo poza naszą codzienną pracą. W efekcie potrafię pracować 32 godziny non stop, skacząc z jednej pracy do drugiej, mając w domu dwójkę malutkich dzieci - mówiła Paulina Topka z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego w pierwszym dniu protestu. Jak dodała, rezydentury potrafią trwać długo - specjalizacja anestezjologii i intensywnej terapii trwa 6 lat; jeżeli ktoś w międzyczasie urodził dwójkę dzieci, to na rezydenturze jest 10 lat.

Edyta, rezydentka na pediatrii, podkreśliła, że gdyby nie rezydenci, w wielu placówkach by nie było lekarzy, nie miałby kto pełnić dyżurów i przyjmować pacjentów. Zwracała też uwagę, że rezydentom brakuje także pieniędzy na specjalistyczne szkolenia. Na przykład taki kurs USG to koszt rzędu 2 tys. zł, czyli praktycznie cała nasza pensja. Ale my nie skupiamy się tylko na pieniądzach, bo walczymy również o to, żeby poprawić warunki szkolenia lekarzy i warunki pacjentów - bo co to za lekarz, który zszedł z dyżuru, poszedł do kolejnej pracy, a potem do poradni, żeby przyjmować pacjentów? - pyta retorycznie.

(ag)