Światowa Organizacja Zdrowia daje zielone światło fitoterapii. Chodzi o stosowanie leków przygotowanych na bazie produktów roślinnych, czyli tak zwaną medycynę naturalną. Deklaracja poparcia dla takich metod leczenia padła dziś ze strony przedstawicieli WHO w Sejmie, na posiedzeniu jednego z parlamentarnych zespołów.
Deklaracja WHO oznacza, że fitoterapia jest medycyną głównego nurtu, to nie jest medycyna alternatywna - podkreśla w rozmowie z RMF FM Krzysztof Błecha z Polskiego Towarzystwa Lekarskiego.
Fitoterapia powinna być wykładana na wyższych uczelniach, na poziomie akademickim. W Sejmie byli dziś przedstawiciele Ministerstwa Nauki. Być może oni zadziałają i będzie można taką wiedzę naukową uzyskać na uczelniach medycznych, a przez to lekarze będą w stanie lepiej ocenić to, z czym pacjent do nich przychodzi. Obecnie do naszych gabinetów przychodzą pacjenci, którzy mają wątpliwości, czy konkretny surowiec zielarski wywołuje spodziewane efekty. Chcemy, żeby lekarze mieli potrzebną wiedzę, żeby nie musieli wycofywać się. Chcemy, żeby pacjenci byli traktowani przez lekarza holistycznie - dodaje doktor Krzysztof Błecha.
Specjaliści podkreślają, że obecnie w niektórych uczelniach można uczyć się podstaw fitoterapii w ramach studiów podyplomowych. Chcemy, żeby w tym kierunku zmienił się też standardy nauki studentów dziennych. Chcemy cieszyć się dużą liczbą fitoterapeutów z tytułem lekarza medycyny - dodaje doktor Błecha.
PRZECZYTAJ WIĘCEJ O FITOTERAPII:
Zioła skuteczniejsze od antybiotyków?
"Uprawiamy zioła, które mogą leczyć". Poznaj tajemnice fitoinżynierii