W czterogodzinnej operacji uczestniczyło osiem osób. 24-latek trafił do Wojskowego Szpitala Klinicznego w Krakowie po tym, jak jego ramię zostało wyrwane przez pas transmisyjny maszyny. Do wypadku doszło w Suchej Beskidzkiej. Dzięki zaangażowaniu doświadczonego zespołu jest szansa na to, że przyszyta ręka będzie funkcjonowała prawidłowo.

Specjaliści z Oddziału Chirurgii Rekonstrukcyjnej Narządu Ruchu i Replantacji byli już po dyżurze, gdy otrzymali dramatyczną wiadomość.

Mamy chłopaka z oderwanym ramieniem. Wysoko. Prawie przy barku - brzmiała informacja. Ten telefon ze szpitala w Suchej Beskidzkiej, w jednej chwili zmienił tego dnia plany całego zespołu. W trybie pilnym wszyscy wrócili do szpitala.

To rzadki, bardzo poważny, niebezpieczny uraz. Zagrażający życiu, więc transport na drugi koniec Polski właściwie nie wchodził w rachubę. Rozerwane mięśnie, uszkodzone, duże naczynia tętnicze i żylne, duża powierzchnia rany. To wszystko oznacza także duży ubytek krwi. Pacjentami tego typu muszą się zajmować wyspecjalizowane ośrodki urazowe. Nie mieliśmy dyżuru, ale postanowiliśmy wrócić do pracy. Nie po raz pierwszy zresztą - mówi lek. Paweł Maleta, ortopeda, szef Oddziału Chirurgii Rekonstrukcyjnej Narządu Ruchu i Replantacji w Szpitalu Wojskowym w Krakowie, prezes Polskiego Towarzystwa Chirurgii Rekonstrukcyjnej Narządu Ruchu.

Po czterogodzinnej operacji, urwane ramię udało się przyszyć.

Sukces jest, ale to dopiero początek leczenia

Tętno jest. Paznokcie różowe. Ręka żyje - wymieniali szeptem uwagi lekarze Paweł Maleta i Mateusz Kaczmarczyk, zmieniając opatrunek. Sprawdzali, jak reagują mięśnie przyszytej kończyny. Trzeba podkreślić, że kilkadziesiąt godzin wcześniej, to była oddzielna część ciała. Ręka 24-latka została wyrwana przez pas transmisyjny maszyny.

Ramię będzie kilka centymetrów krótsze. Musieliśmy oczyścić i wyciąć uszkodzone tkanki na granicy urazu, w tym naczynia, mięśnie i nerwy. Jeśli nie skrócimy kości, tych tkanek po oczyszczeniu będzie po prostu brakować. Wszystkie tkanki musimy odpowiednio przygotować, żeby przywrócić im ciągłość w ich zdrowych granicach. Po odtworzeniu krążenia w naczyniach, najważniejsze teraz jest to, żeby nie doszło do powikłań i żeby nerwy się odtworzyły. Ten proces może jednak trwać pół roku, a czasami nawet i rok. Nerwy regenerują około milimetra na dobę. To powolny proces - tłumaczy lek. Paweł Maleta.

Mamy informację, że 24-latek czuje się coraz lepiej, jest pozytywnie nastawiony i ma nadzieję, że uda się przywrócić sprawność w przyszytym ramieniu. Teraz, konieczna będzie długa, specjalistyczna rehabilitacja.

Rocznie w Polsce przeprowadza się ok. 170 replantacji amputowanych kończyn górnych. Ortopedzi z Oddziału Chirurgii Rekonstrukcyjnej Narządu Ruchu i Replantacji Szpitala Wojskowego w Krakowie pomagają także w innych przypadkach:

  • uzupełniają i zamykają najróżniejsze ubytki zarówno kostne, jak i otaczających kość tkanek miękkich,
  • leczą powikłania ortopedyczne i pourazowe,
  • rekonstruują deficyty po wycięciu guzów nowotworowych. 


Mają coraz więcej pracy.