Szwajcarscy naukowcy zapowiadają bezpieczniejsze zastrzyki z botoksem. Na łamach czasopisma "Trends in Biochemical Sciences" informują o wynikach badań toksyny jadu kiełbasianego, które mają zwiększyć skuteczność coraz popularniejszych zastrzyków przeciwzmarszczkowych i zmniejszyć ryzyko towarzyszących im efektów ubocznych. Zapewniają też, że ich praca będzie miała też zastosowania medyczne.
Groźna bakteria jadu kiełbasianego, Clostridium botulinum, produkuje toksyny, które po wchłonięciu przez układ pokarmowy, przenikają do krwiobiegu i docierają do neuronów. Cząsteczki tych substancji wiążą się z receptorami na powierzchni komórek nerwowych, a ich część przenika do wnętrza, gdzie rozbija białko istotne w procesie wydzielania acetylocholiny. Ten neuroprzekaźnik ma kluczowe znaczenie dla przekazywania impulsów między układem nerwowym i mięśniami. Zakłócenie tego procesu może prowadzić do paraliżu, a jeśli dotknie mięśni oddechowych - śmierci.
Efekty związane z wywoływaniem częściowego paraliżu mięśni sprawiło, że toksyna jadu kiełbasianego, znana jako botoks znalazła zastosowanie w kosmetyce, do zmniejszania widoczności zmarszczek. Stosuje się ją także do łagodzenia zaburzeń pracy mięśni, występujących w takich chorobach, jak porażenie mózgowe, stwardnienie rozsiane, choroba Parkinsona, czy inne.
Richard Kammerer i jego współpracownicy z Paul Scherrer Insititute w Szwajcarii przeprowadzili teraz dokładniejsze, niż kiedykolwiek badania cząsteczek toksyn Clostridium botulinum i receptorów, do których się przyłączają. Dzięki temu, ryzyko stosowania tych toksyn, zarówno do celów kosmetycznych, jak i medycznych, związane głównie z ich przedawkowaniem, powinno być mniejsze. Łatwiejsze będzie też leczenie wciąż pojawiających się przypadków zatruć jadem kiełbasianym.