To był ważny dzień dla mieszkańców Ratowic pod Wrocławiem. Rozpoczął się tam VIII Ogólnopolski Zjazd Nowosiółczan i Puźniczan, potomków i ocalałych z ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów. Jak relacjonował reporter RMF FM Marcin Buczek, tegoroczne uroczystości miały wyjątkowy charakter. Wszystko za sprawą wiosennych ekshumacji, podczas których odnaleziono szczątki ponad 40 ofiar. Pamięć o nieistniejącej już wsi Puźniki jest w Ratowicach wciąż żywa i bolesna.
- W Ratowicach upamiętniono ofiary masakry w Puźnikach z 1945 r. po tym, jak wiosną w Ukrainie odnaleziono szczątki ponad 40 zamordowanych Polaków.
- Planowany na wrzesień pochówek ma mieć przełomowy charakter - każda z ekshumowanych ofiar po raz pierwszy otrzyma własną trumnę i indywidualny grób.
- Uroczystości są żywym świadectwem potomków ocalałych z ludobójstwa, którzy po wojnie znaleźli nowy dom m.in. w Ratowicach.
Pomnik, tablica i łzy wzruszenia w Ratowicach
Sobotnie uroczystości rozpoczęły się od mszy świętej w miejscowym kościele. Jak opisywał reporter RMF FM Marcin Buczek, który był na miejscu, obchody miały podniosły i wzruszający charakter.
Po nabożeństwie wszyscy przeszli na pobliski cmentarz. Tam złożono kwiaty przed pomnikiem, na którym wyryte są nazwiska ofiar z Puźnik. Ten pomnik wzniesiono 17 lat temu.
Z cmentarza uczestnicy uroczystości wrócili w pobliże kościoła, gdzie została odsłonięta specjalna tablica informacyjna. Jak relacjonował nasz dziennikarz, znalazły się na niej m.in. zdjęcia Puźnik z lat 30. ubiegłego wieku oraz informacje o tym, co się tam wydarzyło w lutym 1945 roku.
"Każdy będzie miał swoją trumnę i swój krzyż"
Początek września to prawdopodobny termin pochówku szczątków mieszkańców nieistniejącej już wsi Puźniki w Ukrainie. Ekshumacje przeprowadzono tam wiosną tego roku. Ofiary zginęły w 1945 roku z rąk ukraińskich nacjonalistów. Ich ciała złożone były w jednym miejscu. Teraz wszyscy mają mieć własne groby. O szczegółach planowanego pogrzebu opowiedział w rozmowie z Marcinem Buczkiem Maciej Dancewicz, wiceprezes fundacji Wolność i Demokracja.
Dotychczas, jak były ekshumacje na Wołyniu, w Ostrówkach czy w Gaju, to chowano szczątki tych pomordowanych w dole masowym. Natomiast my chcemy tutaj wszystkich naszych krewnych, bliskich, mieszkańców dawnych Puźnik pochować w grobach indywidualnych. Każdy będzie miał swoją trumnę i swój krzyż - podkreślał Dancewicz.
Na pytanie naszego reportera, czy mieszkańcy Ratowic będą mogli wziąć udział w pogrzebie, wiceprezes fundacji potwierdził słowami: Tak, mieszkańcy Ratowic już są w trakcie organizowania wyjazdu, podobnie jak mieszkańcy Niemysłowic, gdzie druga część puźniczan pojechała po wojnie.
"Myśleli, że mama nie żyje"
Wśród uczestników uroczystości był Józef Szafrański, który w Puźnikach stracił najbliższych. W rozmowie z reporterem RMF FM podzielił się tragiczną historią swojej rodziny. Opowiedział, że w masakrze zginęło dwoje jego rodzeństwa. Jego mama cudem ocalała, chociaż początkowo uznano ją za zmarłą.
Uratowali ją, bo wyciągnęli mamę martwą i położyli te dzieci koło mamy. Ale ktoś zauważył, że ruszyła ręką - wspominał pan Józef. Jak się okazało, kobieta była jedynie nieprzytomna, prawdopodobnie na skutek zatrucia dymem.
Ojciec pana Józefa przeżył, ponieważ wraz z innymi mężczyznami zdołał uciec i schronić się w lesie. Mężczyźni uciekli do lasu z dobytkiem. Mój ojciec i dwie krowy - opowiadał.