Mieszkańcy Goszowa koło Stronia Śląskiego w województwie dolnośląskim nie chcą się zgodzić na budowę suchego zbiornika i przygotowują własny plan zabezpieczeń przed powodzią. Do końca konsultacji społecznych zostało jeszcze kilkanaście dni.

REKLAMA
Stronie Śląskie po przejściu fali powodziowej, wrzesień 2024; zdj. ilustracyjne

Mieszkańcy terenów popowodziowych są rozczarowani konsultacjami społecznymi ws. budowy suchych zbiorników koło Stronia Śląskiego i biorą sprawy w swoje ręce. Ich zdaniem zbiornik w Goszowie spowoduje tylko nieznaczne obniżenie fali powodziowej, a mieszkańcy poniosą ogromne koszty - blisko sto rodzin tylko z jednej wsi zostanie wywłaszczonych.

Fachowcy wyliczyli, że po budowie tego zbiornika woda obniżyłaby się w Stroniu zaledwie o 12 centymetrów. Jakie to ma znaczenie przy 2 metrach wody? Trudno się dziwić, że wybuchło takie niezadowolenie społeczne. Koszty, jakie poniosą ludzie, są niewspółmierne do korzyści. Chcemy zabezpieczeń, ale skutecznych - mówi RMF FM Natalia Skierkowska.

Sołtys Goszowa Bożena Kluza podkreśla, że ze stu domów przeznaczonych do likwidacji, tylko 6 zostało zalanych podczas wrześniowej powodzi.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Powódź 2024 w obiektywie dziennikarzy RMF FM

To są budynki powyżej fali powodziowej, na górce, więc ludzie czują się bardzo pokrzywdzeni. Pięć lat temu dostali pozwolenie na budowę, włożyli ogrom pieniędzy, czasu i sił w budowę, a teraz Wody Polskie każą im się przenieść - tłumaczy RMF FM.

"Plan B" według mieszkańców

Na razie nie udało się dojść do porozumienia na linii Wody Polskie - mieszkańcy, dlatego konsultacje społeczne ws. budowy zabezpieczeń zostały wydłużone do końca kwietnia. Mieszkańcy czterech wsi: Goszowa, Bielic, Starego Gierałtowa i Nowego Gierałtowa postanowili więc przygotować własną propozycję zabezpieczeń przed powodzią. To ma być wynik wspólnej pracy architektów, hydrologów, sołtysów i mieszkańców.

"Plan B" zawiera m.in. budowę polderów wzdłuż Białej Lądeckiej, rozlewisk w lasach i co najmniej jednego zbiornika w Bielicach. Tam teren należy do Lasów Państwowych, więc budowa nie wiązałaby się z wysiedleniami, a według autorów gwarantowałaby lepszą ochronę przeciwpowodziową.

Bezpieczniejsi byliby także mieszkańcy poniżej zbiornika. Nie rozumiemy, dlaczego Wody Polskie nie zaproponowały nam takiego rozwiązania. Nie możemy się też doczekać odpowiedzi na nasze pytania, a przecież to jest czas konsultacji społecznych. Na razie odbyło się tylko jedno spotkanie i trudno je nazwać konsultacjami, bo większość odpowiedzi brzmiała: musimy sprawdzić; zbyt szczegółowe pytanie; proszę napisać maila. A teraz nam nie odpisują. Tymczasem czas ucieka, zostało nam 20 dni. Rząd musi zdawać sobie sprawę, że nie damy się zwieść, jak w 2019 roku. Nie odpuścimy, nie damy przycichnąć sprawie, muszą nas w końcu zabezpieczyć przed tą wodą - mówi Bożena Kluza.

Sześć lat temu padła bowiem podobna propozycja budowy suchego zbiornika w Goszowie. Mieszkańcy ją odrzucili, nie dostając żadnej alternatywy.

Teraz sami ją stworzymy. Mamy tylko obawy, że po wyborach prezydenckich sprawa zostanie zamieciona pod dywan i wszyscy o nas zapomną - mówią RMF FM.

Wody Polskie: Będziemy rozmawiać do skutku

Hydrolodzy nie mają wątpliwości: powodzie będą wracać, dlatego trzeba zrobić wszystko, aby zminimalizować straty, jakie wiążą się z wylaniem wody na miasta i wioski. Tylko w rejonie Białej Lądeckiej ucierpiało we wrześniu aż tysiąc domów.

Jeśli Projekt Ochrony Przeciwpowodziowej w Dorzeczu Odry i Wisły, który opracował zespół Wód Polskich zostanie zrealizowany, zagrożonych miałoby być według eskpertów około 250 budynków. Całkowite wyeliminowanie ryzyka jest ich zdaniem niemożliwe.

Plan dla okolic Stronia Śląskiego zawiera aż 6 wariantów. Wiceprezes Wód Polskich Mateusz Balcerowicz zapewniał podczas spotkania, że są otwarci na propozycje poszkodowanych.

Czekamy na wszelkie uwagi, pomysły, inicjatywy społeczne, pytania. Proszę uwierzyć, że nie będziemy robić nic za waszymi plecami - mówił w marcu do zebranego tłumu. Wybierzemy, to rozwiązanie, na które wyrazi zgodę większość mieszkańców. Nie uda się pogodzić wszystkich interesów i osiągnąć 100 proc. poparcia, trzeba będzie pójść za większością, biorąc pod uwagę najmniejsze szkody społeczne i koszty - dodał wiceprezes Wód Polskich.

Opis / Martyna Czerwińska / RMF FM
Opis / Martyna Czerwińska / RMF FM
Opis / Martyna Czerwińska / RMF FM
Opis / Martyna Czerwińska / RMF FM
Opis / Martyna Czerwińska / RMF FM
Opis / Martyna Czerwińska / RMF FM
Opis / Martyna Czerwińska / RMF FM
Opis / Martyna Czerwińska / RMF FM

Pieniądze przekonają mieszkańców?

Jak ustaliła nasza reporterka Martyna Czerwińska, część mieszkańców Goszowa jest gotowa na wyprowadzkę, ale za uczciwe zadośćuczynienie. Według zapowiedzi Wód Polskich osoby, które musiałyby opuścić swoje domy, dostałyby 120 proc. wartości nieruchomości sprzed wrześniowej powodzi.

Pani Marzena wybudowała kilka lat temu wielki dom na 30-hektarowej działce na granicy Goszowa i Starego Gierałtowa. Ma 7 łazienek, 9 sypialni i ogromny ogród. Włożyła w dom wszystkie oszczędności i wiele pracy. Mimo to nie wyklucza, że zgodzi się na przeprowadzkę.

Trudno nam sobie wyobrazić, aby ten dom ktoś zrównał z ziemią. Tu mamy przyjaciół, rodzinę, tu się urodziliśmy, tu mieszkają nasze dzieci. Wieczorem wychodzimy z mężem na huśtawkę, spacerujemy po okolicy. Tak chcieliśmy spędzić resztę życia. Ale wiem też, że nie możemy myśleć tylko o sobie. Kiedy jadę raz w tygodniu do Stronia, wracam roztrzęsiona. Zdaję sobie sprawę, co tam się wydarzyło. Nie jestem egoistką. Ale wszystko zależy od tego, jak nas potraktują - mówi RMF FM pani Marzena.