Członkiem trzyosobowej załogi policyjnego śmigłowca Black Hawk podczas wczorajszego incydentu lotniczego na pikniku w Sarnowej Górze był pilot, który 14 lat temu spowodował śmiertelny wypadek wojskowego śmigłowca koło Bydgoszczy - ustalili dziennikarze RMF FM.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Przypomnijmy, w trakcie imprezy z udziałem oficjeli, między innymi wiceszefa MSWiA Macieja Wąsika policyjna maszyna niebezpiecznie nisko latała nad ludźmi, a następnie zahaczyła wirnikiem o sieć energetyczną i zerwała jeden z przewodów. Pierwszą informację o tym zdarzeniu otrzymaliśmy na Gorącą Linię RMF FM.
O jednym z członków załogi Black Hawka wiadomo, że 14 lat temu spowodował śmiertelny wypadek wojskowego śmigłowca koło Bydgoszczy.
Doszło do niego w 2009 roku podczas przygotowań do misji Afganistanie. Sterując Mi-24, wbrew procedurom bezpieczeństwa zbytnio obniżył lot maszyny, która zahaczyła najpierw o wierzchołki drzew na poligonie, a potem uderzyła w ziemię.
W katastrofie zginął drugi pilot, a technik pokładowy został ranny. Dowódca maszyny usłyszał wyrok dwóch lat więzienia w zawieszeniu.
Z ustaleń dziennikarza RMF FM wynika jednak, że przełożeni bardzo cenią sobie jego służbę w policji. Trafił do niej z wojska w 2016 roku. Był między innymi szefem szkolenia lotniczego w policji. Brał udział w wielu misjach, między innymi w zeszłorocznej akcji gaśniczej w Parku Narodowym Czeska Szwajcaria na północnym zachodzie Czech.
Wielokrotnie transportował też organy do przeszczepów.
Teraz śledczy ustalają, kto w chwili wczorajszego incydentu pilotował maszynę.
Prokuratura wszczęła śledztwo
Jak wcześniej informowaliśmy, Prokuratura Rejonowa w Ciechanowie wszczęła śledztwo w sprawie incydentu w Sarnowej Górze. Jako podstawę przyjęto artykuł kodeksu karnego mówiący o sprowadzeniu niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lotniczym. Grozi za to do 8 lat więzienia.
Na razie, jak dodał prokurator Piotr Tyszka, sprawa jest na wstępnym etapie. Prokuratura zleciła przesłuchanie pilotów maszyny.
Przesłuchania trwają w bazie lotniczej na warszawskim Bemowie, gdzie stacjonuje Black Hawk. Śledczy dokładnie sprawdzili też maszynę. Protokoły trafiły już do prokuratury.
Uszkodzenia śmigłowca. Naprawa może kosztować miliony
Reporter RMF FM ustalił, że uszkodzony został co najmniej jeden płat wirnika śmigłowca.
Dodatkowo naprawy będzie wymagać także cześć poszycia.
Eksperci twierdzą, że koszty remontu samego wirnika śmigłowca mogą wynieść minimum kilkaset tysięcy dolarów.
Policja wyjaśnia sprawę
"Zgodnie z procedurami powiadomione zostały odpowiednie organy, w tym prokuratura oraz Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego" - poinformowała przed południem w komunikacie KGP.
"Trwają czynności związane z wyjaśnieniem okoliczności zdarzenia z udziałem policyjnego śmigłowca. (...) Na miejscu zostały przeprowadzone niezbędne czynności procesowe, a zgromadzone materiały niezwłocznie zostaną przekazane do prokuratury" - informowała w poniedziałek KGP.
Sprawę wyjaśnia też Biuro Kontroli Komendy Głównej Policji.
"Złamali elementarne zasady"
"Zasady są po to, aby ich przestrzegać. Minimalna wysokość lotu nad terenem to 150 m. Nie słyszałem, żeby linie energetyczne na Mazowszu były tak wysokie" - napisał wczoraj na platformie X Maciej Lasek, były przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, teraz poseł Koalicji Obywatelskiej.
Dziś Maciej Lasek powtórzył to w Sejmie na wspólnej konferencji z Marcinem Kierwińskim.
Piloci śmigłowca złamali elementarne zasady - mówił. Przepisy w tej sprawie są bardzo konkretne. [...] Taki pokaz, który nie jest imprezą masową należy zgłosić do prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego 14 dni przed - podkreślił Lasek.
Brejza pisze do premiera
Incydentem zainteresował się też senator Krzysztof Brejza. "Lans wyborczy polityków PiS za wszelką cenę - z narażaniem życia Polaków" - napisał na platformie X.
W poniedziałek rano senator KO poinformował o pilnej interwencji u premiera. W związku z zerwaniem linii energetycznej przez policyjny śmigłowiec i narażeniem życia wielu ludzi, w tym dzieci, przesłał do Mateusza Morawieckiego kilka pytań:
- czy wszczęto już kontrolę związaną z tym zdarzeniem?- dlaczego na imprezach z udziałem robiących kampanię polityków PiS nadzorujących Policję nie są przestrzegane procedury bezpieczeństwa?
- dlaczego narażono życie wielu osób w tym dzieci?
- kto poniesie odpowiedzialność karną za narażenie zdrowia i życia ludzi?- jakie działania zamierza podjąć premier M. Morawiecki w związku z kolejnym incydentem zagrażającym życiu i zdrowiu wielu ludzi?