"Trwają intensywne czynności procesowe w związku z ujawnieniem wczoraj zwłok w bloku przy ul. Wąwozowej. Sprawa jest rozwojowa, poważna i dotyczy wielu czynów o charakterze zbrodniczym" - poinformowała Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Chodzi o zabójstwo 73-letniej kobiety na Ursynowie. To już - jak zaznaczają media - trzecia podobna sprawa w Warszawie w ostatnim czasie.
"Trwają intensywne czynności procesowe w związku z ujawnieniem wczoraj zwłok w bloku przy ul. Wąwozowej. Sprawa jest rozwojowa, poważna i dotyczy wielu czynów o charakterze zbrodniczym" - czytamy w komunikacie Prokuratury Okręgowej w Warszawie, opublikowanym w środę rano.
Śledczy na razie nie ujawniają szczegółów w tej sprawie. "Termin konferencji prasowej, która planowana jest na późne godziny wieczorne dziś lub godziny popołudniowe jutro, zostanie podany dziś po godzinie 16:30. Do tego czasu nie będziemy udzielać żadnych informacji z uwagi na dobro śledztwa" - poinformowano.
Chodzi o zabójstwo 73-latki w jednym z mieszkań na Ursynowie. Kobieta miała zostać uduszona. Jak nieoficjalnie ustalił reporter RMF FM Michał Radkowski, podejrzany miał uciec przez okno. Zauważyli to sąsiedzi i mężczyznę udało się zatrzymać.
Media wiążą to zdarzenie z dwoma innymi, które również miały miejsce w ostatnim czasie w Warszawie.
Do pierwszego z nich doszło w Śródmieściu, gdzie uduszona została 80-latka. Kilka dni później w mieszkaniu na Ochocie znaleziono ciało 89-latki.
"W mieszkaniu na warszawskiej Ochocie policjanci ujawnili zwłoki starszej kobiety. Wczoraj około godziny 11 do Centrum Powiadamiania Ratunkowego wpłynęła informacja o zgonie 89-letniej kobiety. Zgłaszającą była synowa denatki" - podała w poniedziałek na platformie X Komenda Stołeczna Policji.
Wszystkie te sprawy łączy podobny motyw - z ich mieszkań zginęły cenne przedmioty.
"Po prostu się obawiam"
Zaczęłam zamykać drzwi, bo wcześniej tego nie robiłam - przyznała reporterowi RMF FM Michałowi Radkowskiemu jedna z mieszkanek ul. Franciszkańskiej w warszawskim Śródmieściu.
Kobieta podkreśliła, że tego typu zdarzeń jest coraz więcej i to jest niepokojące. Ja się po prostu obawiam. Muszę chodzić sama, bo nie mam nikogo, żeby mi towarzyszył. Kiedyś to się człowiek bał wieczora, zmierzchu, a dzisiaj to w ciągu dnia takie rzeczy się dzieją - powiedziała w rozmowie z naszym dziennikarzem.
Ludzi mordują na ulicy bez powodu. Ale do tej pory nie słyszałam o jakichś takich rzeczach. Nie można żyć ciągle w takim strachu, żeby z domu nie wychodzić - dodaje kolejna rozmówczyni reportera RMF FM.
Całe życie byłam sama, więc nie boję się sama chodzić po ulicach. Kiedyś drzwi były otwarte, nikt nie wchodził. Nie było tego, co teraz - podkreśliła mieszkanka ul. Franciszkańskiej w Warszawie.