Zagrały niezdrowe emocje, jakaś złość, agresja połączone z zażyciem środków odurzających - tak o potencjalnych przyczynach zbrodni na Uniwersytecie Warszawskim mówił w rozmowie z internetowym Radiem RMF24 Marek Dyjasz, inspektor policji w stanie spoczynku. W środę 22-letni student prawa zabił kobietę i ciężko ranił mężczyznę, który ruszył jej na pomoc.
- Marek Dyjasz, były inspektor policji, podkreślił, że mężczyznę do zbrodni mogły pchnąć silne emocje, używki oraz kryzys psychiczny
- Zdaniem eksperta fakt, iż sprawca nie próbował uciekać z miejsca zdarzenia, nie jest normalne. Taka postawa może wskazywać na poważne zaburzenia psychiczne - ocenił
- Wskazał, że coraz więcej zbrodni popełnianych jest przez młodych ludzi. Jego zdaniem stoi za tym fascynacja brutalnością i upadek podstawowych norm społecznych
- Młodzi czują się wolni od odpowiedzialności. Coś się przewartościowało - zaznaczył.
7 maja na terenie Uniwersytetu Warszawskiego doszło do dramatycznego wydarzenia. Student trzeciego roku prawa śmiertelnie zaatakował siekierą pracownicę uczelni, raniąc również interweniującego strażnika. Mężczyzna został zatrzymany na miejscu zbrodni.
"To nie mieści się w normach". Były inspektor policji komentuje
Marek Dyjasz, inspektor policji w stanie spoczynku, w rozmowie z Radiem RMF24 analizował możliwe motywy działania sprawcy. Jak podkreślił, zachowanie młodego człowieka znacznie odbiegało od normy.
Nikt o zdrowych zmysłach nie biega po kampusie z siekierą, szukając ofiary - stwierdził Dyjasz. Zaznaczył również, że sprawca był wcześniej widywany z tym narzędziem na terenie uczelni. A jednak doszło do tragedii. Co go popchnęło do tak brutalnego czynu? To nie mieści się w głowie - dodał.
Zapytany o możliwe przyczyny zbrodni, Dyjasz wskazał trzy hipotezy. Jego zdaniem atak nie był przypadkowy, a motywacja sprawcy mogła mieć głębokie podłoże emocjonalne.
W grę wchodzą niezdrowe emocje: złość, agresja połączone z możliwym użyciem środków odurzających. To sugeruje jego zachowanie na miejscu - wyglądało na to, że nie był w pełni władz umysłowych - komentował były inspektor.
Zwrócił uwagę na wyjątkową brutalność ataku. Demonstracyjne działania, rytualne zachowania - to nie mieści się w granicach normalności - zaznaczył Dyjasz.
Według niego sprawca mógł działać pod wpływem silnych emocji związanych z zawiedzioną miłością lub pogorszeniem stanu psychicznego. Trudno ocenić, ale te czynniki mogą mieć znaczenie - dodał.
Spokój po zbrodni. "Czuł się tam bezpiecznie"
Ekspert podkreślił również, że zachowanie sprawcy po dokonaniu zbrodni było nietypowe - mężczyzna nie próbował uciekać.
Był spokojny, jakby w tym miejscu czuł się dobrze, jakby było dla niego bezpieczne. To irracjonalne - większość sprawców stara się jak najszybciej uciec. On został, co może świadczyć o zaburzeniach psychicznych - mówił Dyjasz.
W ocenie byłego policjanta zbrodnie popełniane przez młodych ludzi coraz częściej są wynikiem fascynacji brutalnością.
W ostatnich latach obserwujemy eskalację tego typu zachowań. Choć wzrosty statystyczne nie są wielkie, nie znamy tzw. "ciemnej liczby" przestępstw - zaznaczył Dyjasz.
Zdaniem eksperta za wzrostem brutalnych zachowań wśród młodzieży stoją głębsze problemy społeczne.
Brakuje poszanowania dla prawa i podstawowych norm społecznych. Młodzi widzą tylko pieniądz, czują się bezkarni. Do tego dochodzą narkotyki, alkohol i przekonanie, że wolność oznacza brak odpowiedzialności. Gdzieś zatraciliśmy świadomość, że za czyny trzeba odpowiadać - mówił.
Na koniec Dyjasz zaznaczył, że wzorce promowane w internecie i popkulturze zaczynają coraz mocniej wpływać na rzeczywistość. Młodzi ludzie coraz częściej lekceważą przepisy prawa, jakby czuli się całkowicie wolni - podsumował.