Prokuratorskie zarzuty usłyszał emerytowany policjant z Radomia. W styczniu ub. roku - gdy jeszcze pracował - przyniósł do komendy wojewódzkiej broń myśliwską. Nie zgłosił tego. W pewnym momencie broń wystrzeliła. Nikomu nic się nie stało.

REKLAMA
Zdj. ilustracyjne

Przebywający obecnie na emeryturze policjant usłyszał zarzut dotyczący przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków. Grozi za to do 3 lat więzienia.

Do zdarzenia doszło w styczniu 2024 r. Funkcjonariusz wydziału prewencji przyszedł do pracy w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Radomiu z prywatną bronią myśliwską.

Nie zgłosił tego przełożonemu. Wniósł sztucer do swojego pokoju. Gdy sprawdzał broń, doszło do wystrzału. Pocisk przebił ścianę, przeleciał przez korytarz i odbił się od ściany przeciwległej. Nikomu nic się nie stało.

Świadkiem zdarzenia był inny policjant. Z jego relacji wynika, że właściciel broni niechcący trącił sztucer. Obawiając się, że mógł uszkodzić lunetę, wyjął broń z futerału, by to sprawdzić. Wówczas doszło do niekontrolowanego wystrzału.

Przesłuchani zostali też inni funkcjonariusze. Byli w tym czasie w pomieszczeniach na tym samym piętrze. Większość z nich potwierdziła, że słyszała jakiś huk, ale wydawało im się, że coś upadło lub się przewróciło.

Jak przekazał szef Prokuratury Rejonowej Radom-Wschód Cezary Ołtarzewski, ekspert z zakresu daktyloskopii potwierdził, że broń była użyta przez jej właściciela. Z opinii z dziedziny balistyki wynika, że sztucer był sprawny, ale biegły wykluczył możliwość przypadkowego wystrzelania broni bez naciśnięcia spustu.