Policjanci z Pruszkowa prowadzą śledztwo w sprawie 64-letniego mężczyzny, który podawał się za profesora genetyki i przez lata przyjmował pacjentów w swoim mieszkaniu. Choć nie miał nawet matury, oferował kosztowne konsultacje, własnoręcznie przygotowywał kapsułki "lecznicze", a także przeprowadzał rzekome badania genetyczne. Za wizytę pobierał od kilkuset do nawet ponad tysiąca złotych.

REKLAMA
Fałszywy lekarz przyjmował w Pruszkowie, fot. policja w Pruszkowie

Sprawa wyszła na jaw dzięki zgłoszeniu jednej z pacjentek. Otrzymaliśmy informację, że pewien mężczyzna przedstawia się jako profesor genetyki. Szybko okazało się, że nie ma on żadnych kwalifikacji - mówi TVN Bartłomiej Chmielowiec, Rzecznik Praw Pacjenta.

W rzeczywistości mężczyzna nie posiadał nie tylko tytułu profesora, ale i świadectwa maturalnego. Ukończył jedynie szkołę zawodową. Jak sam twierdzi, medycyną interesował się od lat i "dużo czytał". Uznał, że to wystarczy, by leczyć ludzi.

W swoim mieszkaniu w jednym z pruszkowskich bloków prowadził nielegalną "praktykę". Przyjmował pacjentów, przygotowywał leki - jak utrzymywał - z ziół i substancji wzmacniających, oraz pobierał ślinę do badań genetycznych. W rzeczywistości żadnych testów nie wykonywał. Wypisywał karteczki, że próbki trafią do laboratorium, ale tak się nie działo - relacjonuje podkom. Monika Orlik z Komendy Powiatowej Policji w Pruszkowie.

Za swoje "usługi" pobierał wysokie opłaty. Śledczy ustalili, że przez jego mieszkanie mogły przewinąć się setki osób. Sam przyznał, że z tej działalności utrzymywał się od lat i nie potrzebował innej pracy. Policja sprawdza obecnie, co dokładnie znajdowało się w jego kapsułkach. Ludzie w trudnych sytuacjach zdrowotnych są skłonni zapłacić każde pieniądze za nadzieję na poprawę zdrowia - zauważa jeden z funkcjonariuszy operacyjnych.

Zabezpieczone materiały, fot. policja w Pruszkowie

Fałszywy lekarz przyjmował w Pruszkowie

Popularność fałszywego lekarza może świadczyć o głębszym problemie. To nie tylko brak zaufania do medycyny, ale do całego systemu - komentuje prof. Przemysław Bąbel z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Wśród pacjentów oszusta była m.in. kobieta chora na raka oraz para zmagająca się z niepłodnością. Policja przesłuchała już kilka osób, jednak apeluje o zgłaszanie się kolejnych poszkodowanych.

Leczenie u osoby bez wykształcenia medycznego może prowadzić do poważnych konsekwencji - ostrzega Bartłomiej Chmielowiec. Może dojść do uszkodzeń ciała, opóźnienia we wdrożeniu właściwego leczenia, a w skrajnych przypadkach - do śmierci.

Mężczyzna usłyszał już kilka zarzutów, m.in. oszustwa oraz narażenia pacjentów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia. Prokuratura wystąpiła o dozór policyjny. Grozi mu do ośmiu lat więzienia.

Jak informuje Rzecznik Praw Pacjenta, w ciągu ostatnich dwóch lat do organów ścigania trafiły zawiadomienia dotyczące kilkudziesięciu podobnych przypadków w całym kraju. Pruszkowski "lekarz" to kolejne ostrzeżenie przed korzystaniem z usług osób, które nie mają odpowiednich kwalifikacji.

Zabezpieczone materiały, fot. policja w Pruszkowie
Zabezpieczone materiały, fot. policja w Pruszkowie
Zabezpieczone materiały, fot. policja w Pruszkowie