Prokuratura apeluje do uczestników pikniku wojskowego w Sarnowej Górze o zgłaszanie się na przesłuchanie. Jak dowiedział się reporter RMF FM, śledczy chcą przesłuchać jak największą liczbę świadków niebezpiecznego incydentu z policyjnym śmigłowcem Black Hawk, który podczas lotu na niskim pułapie uszkodził sieć energetyczną.
Śledczy podjęli taką decyzję, bo chcą mieć pełen obraz tego, co wydarzyło się na sierpniowym festynie.
Chodzi między innymi o potwierdzenie skali zagrożenia dla bezpieczeństwa widzów. Ich zeznania mają uzupełnić zobrazowanie miejsca wykonane z wykorzystaniem kamery 3D.
Jak dowiedział się reporter RMF FM, w tym postępowaniu prokuratura wysłała też wniosek o powołanie trzyosobowego zespołu śledczego.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Poza tym zwrócono się do Energi, aby oszacowała szkody spowodowane brawurowym manewrem policjantów. Już wiadomo, że ta kwota zostanie zapłacona z policyjnego OC.
Reporter RMF FM ustalił również, że problemem jest naprawa maszyny. Koszty mogą iść bowiem w miliony, a pieniądze mają być przesunięte z budżetu na zakup policyjnego wyposażenia.
Maszyna zerwała przewód sieci energetycznej
Do groźnego incydentu z udziałem policyjnego śmigłowca doszło 20 sierpnia, podczas wojskowego pikniku w Sarnowej Górze na Mazowszu.
W trakcie imprezy z udziałem oficjeli, między innymi wiceszefa MSWiA Macieja Wąsika, policyjna maszyna niebezpiecznie nisko latała nad ludźmi, a następnie zahaczyła wirnikiem o sieć energetyczną i zerwała jeden z przewodów.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Badania wykazały, że trzyosobowa załoga była trzeźwa. Za sterami był szef szkolenia lotniczego policji, który 14 lat temu spowodował katastrofę wojskowego śmigłowca koło Bydgoszczy. Sterując Mi-24, wbrew procedurom bezpieczeństwa zbytnio obniżył lot maszyny, która zahaczyła najpierw o wierzchołki drzew na poligonie, a potem uderzyła w ziemię. W katastrofie zginął drugi pilot, a technik pokładowy został ranny. Dowódca maszyny usłyszał wyrok dwóch lat więzienia w zawieszeniu.
Z naszych ustaleń wynika jednak, że przełożeni bardzo cenią sobie jego służbę w policji. Trafił do niej z wojska w 2016 roku. Był między innymi szefem szkolenia lotniczego w policji. Brał udział w wielu misjach, między innymi w zeszłorocznej akcji gaśniczej w Parku Narodowym Czeska Szwajcaria na północnym-zachodzie Czech. Wielokrotnie transportował też organy do przeszczepów.