Do Sądu Okręgowego w Gdańsku trafił akt oskarżenia przeciwko 34-letniemu Tomaszowi K., który zdaniem prokuratury upozorował wypadek drogowy, by ukryć, że zamordował żonę. Na przejeździe kolejowym w Mezowie w gminie Kartuzy na Kaszubach zostawił auto, w które uderzył pociąg. Mężczyźnie grozi dożywocie.
W oparciu o zgromadzone dowody prokurator przedstawiła Tomaszowi K. zarzut popełnienia trzech przestępstw: zabójstwa, sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym i uszkodzenia mienia - poinformował prok. Mariusz Duszyński, pełniący funkcję rzecznika prasowego Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Akt oskarżenia trafił właśnie do sądu w Gdańsku. Oskarżony przebywa w areszcie - dodał.
10 stycznia 2024 roku w samochód, stojący na przejeździe kolejowym w Mezowie, uderzył pociąg relacji Kartuzy - Gdańsk Wrzeszcz. Na siedzeniu kierowcy było ciało kobiety, jednak jej obrażenia świadczyły o tym, że nie zginęła w wypadku.
Śledztwo w tej sprawie pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Kartuzach prowadzili policjanci z Kartuz.
Ustalili, że 31-latka została zamordowana, a sprawca upozorował wypadek, by zatrzeć ślady.
Chciał upozorować wypadek
W dniu, w którym doszło do tragedii, Tomasz K. przyszedł do salonu kosmetycznego prowadzonego wówczas przez jego partnerkę. Pokłócili się. Kiedy pokrzywdzona próbowała połączyć się z numerem alarmowym 112, Tomasz K. uderzył ją z dużą siłą jedenaście razy w głowę twardym narzędziem.
Oskarżony umieścił pokrzywdzoną w bagażniku skody i pojechał na przejazd kolejowy w Mezowie, gdzie przeniósł kobietę za kierownicę i zostawił.
Po zatrzymaniu mężczyzna początkowo zasłaniał się niepamięcią, potem przyznał się do popełnienia zarzucanych mu przestępstw i złożył wyjaśnienia. Motywem zbrodni był - jak ustalono - rozpad małżeństwa, z czym Tomasz K. nie mógł się pogodzić.
Mężczyzna był badany przez biegłych lekarzy psychiatrów i psychologa, którzy stwierdzili, że nie jest osobą chorą psychicznie ani upośledzoną umysłowo i w chwili popełnienia zbrodni mógł rozpoznać znaczenie czynów i pokierować swoim postępowaniem.
Za zabójstwo Tomaszowi K. grozi od 10 więzienia do dożywocia, a za sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym do 8 lat.