Tylko w ciągu tego weekendu policjanci z Sopotu zatrzymali do kontroli 12 osób, które po wypiciu alkoholu jeździły hulajnogami. Wymierzyli im mandaty od tysiąca do 2,5 tysiąca złotych. O karze dla 36-latka z Warszawy, który stał się wulgarny po tym jak usłyszał, ile będzie musiał zapłacić, zdecyduje sąd.

REKLAMA
Zdjęcie ilustracyjne

Zatrzymani w Sopocie użytkownicy hulajnóg mieli od 0,39 do 2,28 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.

W nocy z niedzieli na poniedziałek na ulicy Bohaterów Monte Cassino policjanci zauważyli mężczyznę, który jechał na hulajnodze elektrycznej zygzakiem, miał wyraźny problem z utrzymaniem się i nie zastosował się do obowiązującego w tym miejscu zakazu ruchu.

Gdy policjanci podchodzili do mężczyzny, wyczuli od niego silny zapach alkoholu, a badanie alkomatem wykazało, że ma on blisko 2,3 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. W trakcie interwencji mężczyzna zapytał się policjantów, jaki najwyższy mandat grozi za te wykroczenia i gdy usłyszał odpowiedź nagle stał się arogancki, zaczął używać nieprzyzwoitych słów oraz zaśmiecił miejsce publiczne - informuje sopocka policja.

Funkcjonariusze odstąpili od ukarania mężczyzny mandatem i skierowali wniosek do sądu.

Dwa tygodnie temu, również w weekend, w Sopocie zatrzymano pięć osób, które pod wpływem alkoholu jeździły hulajnogami.

Tymczasem organizatorzy Jarmarku św. Dominika w Gdańsku zdecydowali, że ze względów bezpieczeństwa po ulicach, na których ustawione są kramy, nie będzie można poruszać się na hulajnogach. Zakaz ruchu i parkowania hulajnóg na terenie jarmarku obowiązuje przez cały czas jego trwania, od 23 lipca do 14 sierpnia.