Prawie 1,5 promila alkoholu w organizmie miała 16-latka, która weszła do morza na plaży w Łebie w woj. pomorskim. W pewnym momencie zasłabła i zaczęła się topić. Z wody wyciągnęli ją ratownicy WOPR. Okazało się, że 16-latka wypoczywała na plaży z rodziną swojego chłopaka, w tym z czworgiem dzieci i ich… kompletnie pijaną matką.
Do tego zdarzenia doszło w sobotę około południa na plaży w Łebie. O mały włos mogło to skończyć się tragedią.
16-latka z województwa mazowieckiego "wypoczywała" na plaży z rodziną chłopaka, pod jej "opieką" spożywała też alkohol. Rodzina ta przyjechała na wakacje nad Bałtykiem z Łódzkiego, były w niej inne dzieci w wieku od 5 do 13 lat.
W pewnym momencie 16-latka weszła do morza, tam zasłabła i znalazła się pod wodą.
Zaalarmowani ratownicy WOPR szybko wyciągnęli ją na brzeg, udzielili pierwszej pomocy i przewieźli quadem do karetki pogotowia.
Szczęśliwym trafem wszystkie służby były na miejscu w związku rozgrywanymi tuż obok eliminacjami mistrzostw Polski w siatkówce plażowej.
Policja przebadała alkotestem kobietę, pod której opieką była cała gromadka. Była kompletnie pijana. 37-latka miała w organizmie prawie 2,5 promila alkoholu. Prawdopodobnie wkrótce usłyszy zarzuty narażenia dzieci na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Jest to przestępstwo zagrożone karą 5 lat więzienia.
Mundurowi ustalają, kto dał alkohol 16-latce, która mogła utopić się w morzu. Dziewczyna weszła do wody, mając 1,5 promila alkoholu w organizmie.