Gliwicki sąd skazał na dożywocie Mateusza H., który w sierpniu 2023 r. w Radzionkowie (woj. śląskie) zgwałcił i zabił 18-letnią Wiktorię z Bytomia. Mężczyzna będzie mógł się starać o przedterminowe zwolnienie najwcześniej po 40 latach.
Sąd podkreślał, że zginęła przypadkowa osoba, a sprawca podjął decyzję o zabiciu Wiktorii, rzucając monetą.
To jest jedyna kara, która spełni swe cele, zabezpieczy społeczeństwo przed podobnymi atakami sprawcy - powiedziała przewodnicząca składu orzekającego sędzia Agata Dybek-Zdyń. Zacytowała też fragment wyjaśnień Mateusza H., w których szczegółowo opisał przebieg zbrodni: "Moje ręce pozbawiły ją przytomności, a lina życia".
Obrona Mateusza H. zapowiada apelację
Dzisiejszy wyrok nie jest prawomocny. Obrona Mateusza H. zapowiedziała apelację. Okoliczności sprawy, które przyjął sąd I instancji, są zgoła odmienne niż te, które przyjmuje obrona, a przede wszystkim od tego, co wynika z wyjaśnień oskarżonego - powiedział adwokat Marcin Runowski, który w mowie końcowej domagał się 15 lat więzienia.
Barbara Wilmowicz z Prokuratury Rejonowej w Tarnowskich Górach powiedziała dziennikarzom, że przyjęła wyrok z ogromnym zadowoleniem.
Jest taki, jakie były wnioski prokuratury. Nie wyobrażam sobie, żeby mógł zapaść jakikolwiek inny wyrok niż dożywotniego pozbawienia wolności - dodała oskarżycielka.
Decyzją sądu usatysfakcjonowany jest też mec. Waldemar Bogdan, pełnomocnik rodziców Wiktorii.
To oczywiście nie przywróci życia tej młodej dziewczynie, jednak w naszym wymiarze sprawiedliwości jest to najwyższa możliwa kara. Nic więcej nie moglibyśmy uzyskać w tym postępowaniu - stwierdził.
Oskarżony nie został doprowadzony w środę do sądu. Nie było w nim także bliskich Wiktorii.
Zabił 18-latkę poznaną na przystanku
Do zbrodni doszło w sierpniu 2023 r. 18-letnia Wiktoria wracała nad ranem z dyskoteki w Katowicach. Poznała na przystanku autobusowym o rok starszego Mateusza H. Oboje jechali autobusem do Tarnowskich Gór.
W trakcie podróży mężczyzna zaproponował nastolatce, że przenocuje ją w mieszkaniu, które wynajmował w Radzionkowie. Po dotarciu na miejsce zmęczona dziewczyna zasnęła. Mateusz H. kilkakrotnie próbował ją obudzić, jednak nie reagowała.
Kilkakrotnie próbował ją obudzić, nie reagowała, wtedy postanowił rzucić monetą. Wypadł orzeł i to na skutek tego rzucenia monetą oskarżony podjął decyzję o zabiciu pani Wiktorii. Przystąpił do wykonania swego zamiaru, ale jeszcze w głowie pojawił się inny zamysł - żeby doprowadzić do obcowania płciowego, żeby zgwałcić Wiktorię, która była młodą, piękną kobietą - opisywała sędzia Dybek-Zdyń.
Napastnik unieruchomił swą ofiarę i brutalnie zgwałcił. Dziewczyna była bita w głowę, przyduszana sznurkiem, liną i rękoma. Mateusz H. co jakiś czas sprawdzał, czy Wiktoria wciąż żyje.
Jak ustalono, przyczyną zgonu nastolatki było "zagardlenie przez zadławienie spowodowane mechanicznym uciskiem na szyję".
Po zabójstwie sprawca rozebrał zwłoki, zawinął je w kołdrę, w pocięty pokrowiec materaca i w piankę. Planował wynieść je z mieszkania. Ciało odkryto tego samego dnia po południu.
Mateusz H. przyznał się do zabójstwa i twierdził, że zgwałcił Wiktorię już po jej śmierci. Sąd nie uwierzył w taką wersję wydarzeń, powołując się m.in. na opinię biegłych - psychiatrów i seksuologa, którzy byli dodatkowo przesłuchiwani przed sądem.
Specjaliści wskazali na wysokie prawdopodobieństwo, że mężczyzna może ponownie popełnić przestępstwo przeciwko wolności seksualnej. Dodali, że wymaga on intensywnego leczenia w warunkach zakładu karnego.