Ministerstwo Przemysłu kierowane przez Marzenę Czarnecką - z siedzibą w Katowicach - ma zostać zastąpione przez Ministerstwo Energii. To pokłosie ogłoszonych w środę przez premiera Donalda Tuska zmian w ramach rekonstrukcji rządu. "Resort widmo", jak niektórzy o nim żartują, powstał zgodnie z obietnicą wyborczą. Przetrwał zaledwie ponad 500 dni. Co z pracownikami zatrudnionymi w stolicy Śląska?
Po rekonstrukcji rządu powstaną dwa nowe, duże resorty: finansów i gospodarki, którym pokieruje Andrzej Domański, oraz energii, na czele z Miłoszem Motyką - zapowiedział w środę premier Donald Tusk.
To właśnie Ministerstwo Energii ma przejąć kompetencje dotychczasowego Ministerstwa Przemysłu, zatem - Ministerstwo Przemysłu, jedyny resort działający poza Warszawą, ma być zlikwidowane. Co z pracownikami? Reporterka RMF FM Anna Kropaczek informuje, że oni sami czekają na decyzje.
W resorcie zatrudnionych jest ponad 100 osób. Część pracuje w biurze w Warszawie, ale w Katowicach - w gmachu przy ul. Powstańców 30 - zatrudnionych jest ok. 60-70 osób. Są tu od niedawna. Wcześniej cały budynek zajmowała Polska Grupa Górnicza.
W Katowicach działają m.in. departamenty górnictwa i hutnictwa, energetyki jądrowej, a także ropy, gazu czy gospodarki wodorowej. Czy na Śląsku pozostanie przynajmniej departament górnictwa i hutnictwa? Czy będzie powołany wiceminister odpowiedzialny za te branże? To pytania, na które nie znamy jeszcze odpowiedzi.