Tragiczne informacje po wypadku w kopalni Knurów-Szczygłowice w Knurowie w woj. śląskim. Zmarł jeden z 9 górników leczonych w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowiach Śląskich. Wiadomość przekazał szpital. W sumie poszkodowanych zostało 16 mężczyzn, 9 jest w stanie ciężkim. Ponad 850 metrów pod ziemią zapalił się tam metan.
Nie żyje jeden z górników poszkodowanych w wyniku wczorajszego zapalenia się metanu w kopalni Knurów-Szczygłowice. Mężczyzna przebywał w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemanowicach Śląskich.
Mężczyzna przebywał na oddziale chirurgii ogólnej. Miał oparzenia powyżej 40 proc. powierzchni ciała, w tym bardzo zaawansowane oparzenia dróg oddechowych oraz oparzenia twarzy i głowy trzeciego stopnia.
Informację o śmierci górnika przekazała też Jastrzębska Spółka Węglowa, do której należy kopalnia Knurów-Szczygłowice.
"To sztygar zmianowy, który w Ruchu Szczygłowice pracował od 17 lat. Od wczorajszego zdarzenia przebywał w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, gdzie zmarł w wyniku poniesionych obrażeń. Rodzinie oraz Najbliższym przekazujemy wyrazy głębokiego współczucia i słowa otuchy" - napisano na stronie JSW.
6 górników na oddziale intensywnej terapii
Początkowo rannych górników przewieziono do szpitali w kilku miastach. Ostatecznie większość z nich trafiła do Siemianowic Śląskich. Łącznie przewieziono tam 9 górników.
Dziś do placówki trafił też kolejny ranny górnik, który źle się poczuł. Ktoś np. w pewnym stadium oparzenia mówi, że jest wszystko dobrze, to nie znaczy, że musi być wszystko dobrze. Dopiero po jakimś czasie wychodzą inne objawy, które mogą decydować o życiu, o tym, jak ta choroba będzie przebiegać - tłumaczy Mariusz Nowak.
Każdy z pacjentów, w wieku 29-50 lat, ma rozległe oparzenia obejmujące od 35 do 80 proc. powierzchni ciała, w tym oparzenia dróg oddechowych.
Obecnie 6 górników leży na oddziale intensywnej terapii, 3 kolejnych na oddziale chirurgii.
Stan rannych górników - jak mówi dyrektor szpitala Mariusz Nowak - cały czas jest bardzo poważny.
To, że się udało uratować ich z kopalni, nie znaczy, że nie będą walczyć o życie. Każdy indywidualnie, w zależności od swoich sił witalnych i swojej odporności psychicznej, będzie walczył o życie, bo wszystkie urazy są poważne - powiedział.
Wszyscy górnicy, którzy leżą na oddziale intensywnej terapii, są wprowadzeni w stan śpiączki farmakologicznej.
Wstrzymane prace w miejscu wypadku
W kopalni zaraz po wypadku wstrzymano wszelkie prace w rejonie zapalenia się metanu. Cały czas utrzymuje się tam zagrożenie pożarowe. Stąd decyzja o budowaniu tam i izolacji tego obszaru. Tamy stawiane są w wyznaczonych wyrobiskach.
Po przeprowadzeniu analizy wyznaczona została strefa zagrożenia oraz miejsca, gdzie stawiane są przeciwybuchowe konstrukcje. Strefa ta obejmuje ścianę wydobywczą, w której zapalił się metan oraz sąsiednie wyrobiska.
Wybuchy metanu
Wybuchy metanu i pożary spowodowane zapaleniem się tego gazu, to - obok tąpnięć i wybuchów pyłu węglowego - najczęstsze naturalne przyczyny górniczych katastrof na świecie. Zagrożenie metanowe wzrasta wraz z eksploatacją coraz niższych pokładów.
Metan jest bezbarwnym gazem bez woni i smaku, lżejszym od powietrza. To główny składnik naturalnych gazów, często występujących w pokładach węgla. Pali się prawie nieświecącym płomieniem z błękitną aureolą. Tworzy z powietrzem wybuchową mieszaninę. Wybucha, gdy jego stężenie w powietrzu mieści się w granicach od ok. 4-4,5 do ok. 15 proc.
W śląskich kopalniach zdarzają się zapalenia metanu - z reguły bez poważnych skutków. Zapalenie tym się różni od wybuchu, że nie powoduje skutków dynamicznych - gaz spala się, nie ma natomiast eksplozji i podmuchu.
Aby metan się zapalił, potrzebna jest iskra. Może ona powstać np. w wyniku pracy podziemnych urządzeń lub uderzenia o siebie twardych skał.