Podkarpackie służby ratunkowe wezwano do wypadku w miejscowości Końskie. Dzwoniący przekazał, że ktoś spadł ze schodów i rozbił głowę. Na miejscu okazało się, że alarm był fałszywy.

REKLAMA
Zdjęcie ilustracyjne

Telefon z prośbą o pomoc zadzwonił w czwartek po 12. Poszkodowany miał znajdować się w szkole podstawowej. Na miejsce skierowano karetkę, śmigłowiec LPR i policję z komendy w Brzozowie. Służby dotarły pod wskazany adres, ale okazało się, że do żadnego wypadku nie doszło.

Wtedy do pracy ruszyli policjanci. Musieli ustalić, kto wprowadził ich w błąd.

Mundurowi szybko namierzyli sprawcę - 52-letniego mieszkańca Krzywego. Mężczyzna nie potrafił racjonalnie wytłumaczyć, dlaczego zaalarmował ratowników.

Za bezpodstawne wywołanie alarmu będzie odpowiadał przed sądem. Może też zostać obciążony kosztami akcji.