Nowy minister nauki Dariusz Wieczorek wybiera się do Poznania w związku z trwającym od tygodnia protestem w akademiku "Jowita". Władze Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza wydały nowe oświadczenia, protestujący podali, że popiera ich Związek Zawodowy Nauczycieli Akademickich UAM, a głos w sprawie protestu zabrał samorząd studencki uczelni.

REKLAMA
Okupacja nieczynnego Domu Studenckiego Jowita Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu (zdjęcie z poniedziałku)

Dom studencki "Jowita" w centrum Poznania jest okupowany od godzin wieczornych w piątek, 8 grudnia. Jest to obiekt należący do Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu (UAM).

Szczegóły wizyty ministra

Agnieszka Książkiewicz z sekcji prasowej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu podała po godz. 12, że "według informacji przekazanych UAM przez pracowników Ministerstwa Nauki, pan minister Dariusz Wieczorek jest aktualnie w drodze z Warszawy do Poznania".

Jak poinformowano, minister "zamierza spotkać się z władzami UAM, a następnie ze studentami okupującymi DS Jowita". W planach jest również briefing prasowy.

"Związek Zawodowy Nauczycieli Akademickich UAM poparł nasze postulaty"

W czwartek rano protestujący w "Jowicie" napisali na swoim profilu na Facebooku "Studencka Inicjatywa Mieszkaniowa" (SIM), że "Związek Zawodowy Nauczycieli Akademickich UAM (ZZNA) poparł nasze postulaty".

SIM przytoczył treść oświadczenia wydanego przez ZNA.

"Pragniemy wyrazić nasze poparcie dla podnoszonych przez stronę studencką postulatów. Uważamy, że studenci i studentki powinny móc liczyć na wsparcie materialne ze strony uczelni i państwa, nie tylko w tych szczególnie trudnych ekonomicznie czasach, ale zawsze. Studenci powinni móc studiować, a nie pracować ledwo wiążąc koniec z końcem. Chcielibyśmy, aby DS Jowita mogła zostać uratowana a życie studenckie mogło toczyć się w centrum Poznania - gdzie znajdują się wciąż liczne Wydziały naszego uniwersytetu" - czytamy w zacytowanym przez SIM fragmencie.

Nowe oświadczenia władz uczelni

W środę oświadczenia w sprawie "Jowity" wydała rektorka UAM, a także kanclerz uczelni.

Jak przypomniała rektorka prof. Bogumiła Kaniewska, "w DS Jowita aktualnie nie mieszka ani jeden student". "Od 1 października tego roku w akademiku nie są kwaterowani studenci, a od 1 stycznia 2024 roku budynek zostanie całkowicie wyłączony z użytkowania. Decyzja o ewentualnej sprzedaży została wstrzymana. Aktualnie jestem w kontakcie z nowym ministrem właściwym do spraw nauki i szkolnictwa wyższego i prowadzę rozmowy na temat możliwości sfinansowania modernizacji akademika" - czytamy w oświadczeniu.

"Od września 2023 roku działa nowy akademik Meteor, oferujący studentom UAM 400 miejsc, zastępujących z naddatkiem 345, które wcześniej zapewniała Jowita. Opłaty za miejsce w tym akademiku są na średnim poziomie, porównywalnym do kosztów zamieszkania w DS Zbyszko i Jagienka. Są one jednocześnie niższe od cen w DS Hanka i Domu Akademickim Nieszawska, natomiast nieco wyższe od cen w DS Babilon" - zaznaczył prof. Kaniewska.

Kanclerz uczelni dr Marcin Wysocki podkreślił, że "wbrew deklaracjom i zapewnieniom okupujących akademik Jowita o 'symbiozie' między protestującymi a pracownikami obsługi budynku, a także o pokojowym charakterze protestu, w ostatnich dniach doszło do kilku incydentów, które podważają prawdziwość tych słów".

"Do najpoważniejszych zdarzeń zaliczam siłowe wtargnięcie do kolejnych dwóch sal znajdujących się na terenie akademika Jowita (innych niż sala B, w której od początku przebywają okupujący), w tym do jednej poprzez wyłamanie zamków w drzwiach (sala D) i do drugiej poprzez odebranie kluczy wbrew woli osoby nimi dysponującej (sali A). Sala D to laboratorium, w którym i na zapleczu którego znajdował się sprzęt komputerowy. Kolejnym incydentem, który miał miejsce, było wprowadzenie przez okupujących na teren obiektu, wbrew zakazowi wydanemu przez pracowników uniwersytetu, osoby obcej znajdującej się w stanie wskazującym na spożycie alkoholu. Osoba ta odmówiła następnie opuszczenia budynku, a protestujący w żaden sposób nie wsparli pracowników UAM w jej wyprowadzeniu. Niezbędna była interwencja policji" - wymieniał kanclerz.

Dodał, że podjął decyzję "o wprowadzeniu do akademika koncesjonowanej agencji ochrony na czas trwania protestu".

Samorząd studencki zabrał głos

Samorząd Studentów Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu opublikował w środę wieczorem w mediach społecznościowych swoje oświadczenie w sprawie protestu w akademiku "Jowita".

Wskazano w nim, "co nas - protestujących i Samorząd - niewątpliwie może łączyć".

"Łączy nas postulat zwiększenia zasobów mieszkaniowych przeznaczonych dla studentów w publicznych akademikach Uniwersytetu (...). Łączy nas postulat zapewnienia tanich i dostępnych stołówek studenckich, których obecnie brakuje (...). Łączy nas idea. Zgadzamy się co do wzniosłego celu, ale różnią nas środki i metody realizacji postulatów, które uważamy za słuszne" - czytamy w oświadczeniu.

Stanowisko rektor przedstawione podczas środowej konferencji prasowej

W środę około godz. 12 rektorka UAM prof. Bogumiła Kaniewska zwołała konferencję prasową dotyczącą sytuacji w "Jowicie". Podczas spotkania z dziennikarzami podano, że rektorka "z niedzieli na poniedziałek wróciła z podróży zagranicznej", a w poniedziałek spotkała się z mediami i przedstawiła odpowiedzi studentom. Rektorka przekazała, że w środę rano udała się do domu studenckiego na spotkanie z okupującymi.

Cel był podwójny. Pierwszy to ten, żeby poinformować państwa okupujących o tym, że staram się uzyskać pomoc z poziomu ministerstwa - dziś, od kilku godzin, mamy nowego ministra, ja z panem ministrem jestem w kontakcie od poniedziałku. Zresztą nie tylko z nim, bo jeśli mielibyśmy spełnić postulat studentów dot. remontu "Jowity", to wówczas potrzebujemy pomocy zewnętrznej - wyjaśniała w środę prof. Kaniewska.

Jak podkreśliła: "miałam też inny cel". Od trzech dni na terenie domu studenckiego "Jowita" dochodzi do incydentów, które budzą nasz poważny niepokój. Powoduje to pewne zniszczenia, jeszcze niewielkie - wyłamanie zamka w drzwiach, zajęcie dodatkowej sali, także poczucie zagrożenia pracowników "Jowity". Zdecydowaliśmy o tym, żeby tę grupę pomieszczeń, którą zajmują okupujący, odłączyć od głównego budynku, także ze względu na bezpieczeństwo - powiedziała.

/ Jakub Kaczmarczyk / PAP
/ Jakub Kaczmarczyk / PAP
/ Jakub Kaczmarczyk / PAP
/ Jakub Kaczmarczyk / PAP
/ Jakub Kaczmarczyk / PAP
/ Jakub Kaczmarczyk / PAP
/ Jakub Kaczmarczyk / PAP
/ Jakub Kaczmarczyk / PAP
/ Jakub Kaczmarczyk / PAP
/ Jakub Kaczmarczyk / PAP

Rektorka stwierdziła w środę, że ze strony okupujących budynek "nie ma chęci dialogu". Studenci, czy osoby okupujące przywitały mnie z dużą niechęcią, nie były zainteresowane rozmową. Rozmowa odbyła się na korytarzu, trwała 20-30 minut, była bardzo burzliwa - zaznaczyła. Podkreśliła, że "studenci proszą, aby z nimi rozmawiać wyłącznie mailowo i na piśmie"

Złamanie zasad, które pan kanclerz bodaj w piątek z osobami okupującymi, spowodowały, że musieliśmy przejść z pozycji miękkiej do bardziej twardej - stwierdziła prof. Bogumiła Kaniewska.

O jakich incydentach mowa? Odbieranie kluczy jednej z osób, która przyszła po odebranie swojego sprzętu w sali, zniszczenie zamka w sali, w której znajdują się komputery, przejęcie tej sali - wymieniała w środę rektorka.

Stanowisko protestujących

Po wizycie rektorki w akademiku Studencka Inicjatywa Mieszkaniowa w środę przesłała mediom komunikat.

"13 grudnia z samego rana Jowitę odwiedzili z godzinnym wyprzedzeniem: rektorka Bogumiła Kaniewska, kanclerz Marcin Wysocki, prorektorka ds. studenckich i kształcenia Joanna Wójcik, prorektor ds. relacji z otoczeniem społecznym Zbyszko Melosik, prorektor ds. współpracy międzynarodowej Rafał Witkowski i rzeczniczka prasowa uniwersytetu Małgorzata Rybczyńska wraz z ochroną" - czytamy w oświadczeniu.

Jak napisano, okupujących poinformowano o tym, że "Uniwersytet wprowadza prywatną ochronę na teren Jowity, nazywając studentki i studentów zagrożeniem". "Odebrano też dostęp do podstawowego zaplecza sanitarnego, czyli prysznica; Główne drzwi Jowity zostały ZAMKNIĘTE. Do budynku wejść można drzwiami bocznymi, jednak okupujących odcięto od recepcji i holu głównego" - czytamy w środowym komunikacie.

"Władze UAM próbują wmówić opinii publicznej, że studenci i studentki są niebezpieczni. Wydaje się publiczne pieniądze na prywatną agencję ochrony w celu zastraszenia strajkujących. Jest to próba stłamszenia silnego, oddolnego oporu, który nieustannie rośnie w siłę" - napisano. Podkreślono, że protestujący "nie opuszczą Jowity, dopóki nie otrzymają jasnej, pisemnej gwarancji przywrócenia akademika do jego pierwotnej funkcji: taniego, publicznego domu studenckiego".

Protestujący zaapelowali w środę "do studentek i studentów z całego Poznania i kraju", aby "dołączyli do okupacji".

Dlaczego studenci protestują?

Protestujący sprzeciwiają się planom likwidacji akademika. Wskazują, że zamknięcie taniego domu studenckiego w centrum miasta to cios dla wielu mniej zamożnych studentów.

W poniedziałek rektorka uczelni zapewniła, że do końca jej kadencji nie zapadnie decyzja o sprzedaży "Jowity". Przyznała przy tym, że UAM nie ma pieniędzy na samodzielne sfinansowanie remontu budynku.

Remont i wyposażenie domu studenckiego kosztować może około 100 mln zł. Rektorka powiedziała też, że jeżeli udałoby się zdobyć pieniądze zewnętrzne na modernizację, uczelnia byłaby w stanie wyłożyć np. 20 mln zł w ramach wkładu własnego.