Trwa usuwanie skutków i szacowanie strat po pożarze pałacu w podpoznańskim Konarzewie. Ogień strawił około 500 metrów kw. dachu, zawalił się także strop zabytkowego budynku.
Na miejscu cały czas pracują strażacy. Na specjalnych wysięgnikach sprawdzają, czy są jeszcze miejsca, gdzie znów mógłby pojawić się ogień.
Pożar barkowego pałacu gasiło ponad stu trzydziestu strażaków. Badaniem jego przyczyn zajmuje się policja. Do czasu wyjaśnienia sprawy właściciele pałacu nie udzielają komentarza.
Budynek jest też sprawdzany przez nadzór budowlany i powiatowego konserwatora zabytków.
Pałac jest własnością prywatną. W jego wnętrzach są XVIII-wieczne meble, rzeźby i obrazy. Ogień zauważono we wtorek przed godz. 19.00. Jego gaszenie trwało do g. 4.00 nad ranem w środę.
Zabytek przez osiem lat był remontowany i niemal gotowy do zamieszkania. Właściciele lada dzień planowali wprowadzenie się do barokowych wnętrz.
Powiatowy konserwator zabytków dla powiatu poznańskiego Wiesław Biegański powiedział PAP w środę, że należy się spodziewać, że zniszczenia wywołane pożarem i powstałe na skutek akcji gaśniczej będą znaczne. Jak podał całkowicie spłonęła więźba dachowa pochodząca z XVII i XVIII wieku. Nie jest na razie znany stan znajdujących się w budynku polichromii.
Elementy podlegające w tym obiekcie ochronie konserwatorskiej to, poza samym budynkiem, polichromie, sztukaterie i posadzki. Właściwej oceny powstałych zniszczeń będzie można dokonać dopiero wtedy, gdy zejdą wszystkie wody z akcji gaśniczej; wodą są nasiąknięte m.in. stropy. W nocy w tej części budynku, gdzie rozpoczęła się akcja gaśnicza woda była już na posadzkach na parterze. Na piętrze, w okolicy sali balowej, potokami spływała po schodach - mówił PAP Wiesław Biegański.
Część polichromii w lewej części budynku już w nocy była bardzo przemoknięta, woda spływała całą powierzchnią stropu. Po prawej części obiektu było jeszcze sucho, ale strażacy wskazywali, że tam akcja gaśnicza rozpoczęła się później i mówili także tam trzeba spodziewać się wody - dodał. Polichromie są malowane na tynkach. Gdy tynki nasiąkną wodą, jest groźba, że spadną.
Konserwator podkreślił, że ocena będzie możliwa dopiero wtedy, kiedy nadzór budowlany zezwoli na wejście do wnętrza obiektu. Na realną ocenę strat trzeba będzie jednak pewnie poczekać do przyszłego tygodnia - powiedział Biegański.
Powiatowy konserwator zabytków podkreślił, że pałac w Konarzewie należy do najważniejszych obiektów w grupie barkowych rezydencji w Wielkopolsce.
Konserwator powiedział, że w trakcie akcji gaśniczej z obiektu wynoszone były różne przedmioty; zastrzegł, że jest to własność prywatna właścicieli pałacu i nieznana jest ich wartość zabytkowa.