​W poniedziałek w Muzeum Narodowym w Poznaniu otwarta zostanie wystawa "Idę w świat i trwam. Obrazy Jacka Malczewskiego z Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki". Na ekspozycji znalazły się 34 obrazy ewakuowane ze Lwowa do Polski.

REKLAMA
Przygotowania do otwarcia wystawy „Idę w świat i trwam. Obrazy Jacka Malczewskiego z Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki", 25 bm. w Muzeum Narodowym w Poznaniu

Wystawa potrwa do końca marca przyszłego roku. Jak podkreślił w piątek dyrektor Muzeum Narodowego w Poznaniu Tomasz Łęcki, niewykluczone, że lwowskie dzieła sztuki pozostaną w stolicy Wielkopolski dłużej.

Trzeba pamiętać, że realizowane u nas w ekspresowym tempie przedsięwzięcie to gratka i fantastyczna propozycja dla naszej publiczności, ale przede wszystkim jest to ewakuacja zbiorów z Ukrainy. My ratujemy nasze wspólne dziedzictwo. Przez kilka miesięcy obrazy Jacka Malczewskiego z kolekcji lwowskiej będą spoglądały na obrazy Malczewskiego z kolekcji poznańskiej. W Poznaniu pozostaną tak długo, jak będzie trzeba. Do Lwowa wrócą, gdy tam będzie bezpiecznie - powiedział.

Jak podkreślił, od przyszłego tygodnia miłośnicy twórczości symbolisty będą mieli jeszcze więcej powodów, by odwiedzić Muzeum Narodowe w Poznaniu i Pałac w Rogalinie.

Nasza kolekcja dzieł Malczewskiego, ta, która jest prezentowana w Poznaniu, i ta, którą można oglądać w Rogalinie, jest z całą pewnością kolekcją najbardziej wartościową. To, co zostało zbudowane przez Raczyńskich, to, co zebrano w MNP lokuje nas jako najbogatszą, złożoną z najważniejszych dzieł kolekcję tego artysty. Teraz uzupełniamy to jeszcze dziełami ze Lwowa - dodał.

Kuratorem wystawy jest Paweł Napierała. Autorem aranżacji jest Wojciech Luchowski.

Chcieliśmy opowiedzieć nie tylko o samym Malczewskim, nie tylko o tym, w jaki sposób odbieramy go w interpretacji romantycznej, w interpretacji jego sztuki jako twórczości symbolicznej. Zaskoczyło nas, że pytania, jakie Malczewski stawiał sobie 150 lat temu o powinność artysty wobec historii, narodu, o to, jaka jest rola malarza - wszystko to stało się bardzo rzeczywiste, namacalne w dniu agresji Rosji na Ukrainę - powiedział Paweł Napierała.

Zauważył, że rosyjska agresja na nowo przypomniała, jak w czasie wojny ważna jest praca muzealnika chroniącego dobra kultury. To, co dla nas jest święte, nienaruszalne, cenne, w okresie wojny szybko zostaje przewartościowane - wystarczy, że przyjdzie żołnierz i zrobi z tego ognisko - powiedział.

Jak podkreślili autorzy ekspozycji, wystawa "Idę w świat i trwam. Obrazy Jacka Malczewskiego z Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki" jest gestem pomocy i solidarności w ochronie dziedzictwa.

"Twórczość Jacka Malczewskiego będąca świadectwem i krytyczną analizą burzliwej i dramatycznej historii Polski, współcześnie staje się świadkiem - doświadczającym - barbarzyństwa wojny. Symbolicznie podróż tych obrazów jest jak wojenna tułaczka w poszukiwaniu bezpiecznego schronienia, jak ukraińscy uchodźcy" - podało muzeum.

Autorzy wystawy podkreślili, że niszczenie przez Rosjan dzieł sztuki, świątyń czy miejsc pamięci to jawne pogwałcenie Konwencji haskiej o ochronie dóbr kulturalnych w razie konfliktu zbrojnego, ratyfikowanej w 1954 r. Dewastowanie obiektów o wadze historycznej i artystycznej oficjalnie zalicza się do zbrodni wojennych.