Mało brakowało, a 83-latka straciłaby 50 tys. złotych. Seniorka chciała wypłacić wszystkie oszczędności, ale czujna pracownica udaremniła próbę oszustwa i powiadomiła policjantów.

REKLAMA
Zdjęcie ilustracyjne

Do mieszkanki Iławy zadzwonił mężczyzna, który przedstawił się jako pracownik poczty polskiej. Poinformował, że przyjdzie do niej listonosz z dwoma listami poleconymi. Jeden miał być z banku. Po kilkunastu minutach do kobiety zadzwonił rzekomy funkcjonariusz policji i zasugerował, że jej oszczędności są zagrożone i musi je wszystkie wypłacić.

Seniorka miała schować gotówkę do koperty i przekazać ją "policjantom", którzy z banknotów zdejmą odciski palców.

Kobieta nie do końca wierzyła mężczyźnie, więc oszust, poprosił ją, by wybrała numer 997 i zweryfikowała jego dane. 83-latka nie rozłączyła się i oszuści potwierdzili dane znajomego. Seniorka poszła do banku, aby wypłacić oszczędności. Cały czas miała przy sobie telefon z trwającym połączeniem.

"Kiedy chciała wypłacić w banku pieniądze, pracownica instytucji zapytała się, po co jej aż 50 tys. złotych?" - informuje policja.

Pokrzywdzona powiedział, że to gotówka na remont. Pracownica banku dopytywała klientkę, czy ktoś kazał jej wypłacić pieniądze i czy słucha rozmowy. Pokrzywdzona potwierdziła, więc stało się jasne, że to oszustwo.

Pracownica banku zawiadomiła policjantów i uchroniła oszczędności starszej pani. Funkcjonariusze z uznaniem podkreślają jej czujność.

Oszuści zadzwonili z tą samą historią do kolejnego mieszkańca Iławy, ale mężczyzna zorientował się, że może to być oszustwo i zakończył rozmowę.