Karę ośmiu lat więzienia podtrzymał Sąd Apelacyjny w Białymstoku dla mężczyzny, którego oskarżono o znęcanie się i usiłowanie zabójstwa dziecka. Skazany musi także zapłacić 80 tys. zł zadośćuczynienia. Wyrok jest prawomocny.

REKLAMA
Zdjęcie ilustracyjne

Obie strony złożyły apelację od poprzedniej decyzji sądu. Prokuratura chciała dla oskarżonego 25 lat więzienia, a obronna uniewinnienia od zarzutu znęcania się oraz kary łagodniejszej za spowodowanie obrażeń i dużo niższego zadośćuczynienia. Sąd obie apelacje uznał za bezzasadne, zmienił jedynie nieznacznie opis czynu.

Skazanego mężczyznę oskarżono, że między kwietniem a majem 2022 r., znęcał się i usiłować zabić niemowlę. Mężczyzna mieszkał w wynajętym mieszkaniu w Bartoszycach (woj. warmińsko-mazurskie) razem ze swoją partnerką i jej kilkumiesięcznym synem. Zdarzało się, że kobieta, wychodząc z domu, pozostawiała dziecko pod jego opieką.

Według śledczych podczas jednej z takich nieobecności, 6 maja 2022 r. ośmiomiesięczny wówczas chłopiec został rzucony z dużą siłą o podłogę i doznał bardzo poważnych, zagrażających życiu obrażeń głowy. Dla prokuratury był to znak, że można mówić o usiłowaniu zabójstwa i działaniu z zamiarem ewentualnym popełnienia takiego przestępstwa.

W grudniu Sąd Okręgowy w Olsztynie skazał oskarżonego na osiem lat więzienia i obowiązek zapłaty 80 tys. zł w formie częściowego zadośćuczynienia, ale nie za usiłowanie zabójstwa, lecz za spowodowanie u dziecka poważnych obrażeń. Sąd uznał go również za winnego znęcania się fizycznego nad dzieckiem, bicia go i szarpania.

Sąd odwoławczy karę tę utrzymał. Jak uzasadniał wyrok sędzia Tomasz Uściłko, sąd pierwszej instancji poprawnie ocenił zamiar sprawcy i przyjął właściwą kwalifikację prawną.

Rzucając dzieckiem o podłogę, sprawca działał w zamiarze ewentualnym spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu dziecka - mówił sędzia.

Dodał, że nie można było w tej sprawie przyjąć, że oskarżony działał z zamiarem zabójstwa, mimo że użył dużej siły wobec małego dziecka. Zwracał uwagę, że tuż potem sprawca dzwonił do matki dziecka, szukając u niej pomocy.