Żuławy po raz kolejny pod wodą. Zalane pola, zniszczone plony, przerwane żniwa i milionowe straty. Tak wygląda sytuacja w regionie, przez który przeszły ulewne deszcze. „Wały mogłyby jeszcze sporo przyjąć, tylko że przez te zarośla woda po prostu nie miała jak spłynąć” – mówi RMF FM Mariusz Abramowski, rolnik z gminy Markusy. Ewa Wiśniewska z Wód Polskich przyznaje: „Brak wystarczającej ilości środków finansowych na utrzymanie wód i urządzeń wodnych powoduje selekcję najpilniejszych zadań”.
Trzydzieści pięć hektarów pszenicy zalanej. Nie z powodu deszczu nawalnego, tylko z winy niewydolnego systemu stacji pomp - mówi RMF FM Damian Murawiec, rolnik z powiatu elbląskiego. Podkreśla, że system odprowadzania wody zawiódł w kluczowym momencie.
W wielu miejscach główne rowy melioracyjne nie są czyszczone, hakowane ani odmulane - i to właśnie spowodowało zatory. Woda spływała do stacji pomp dużo wolniej, niż powinna i przez to doszło do zalania pól oraz przerywania wałów przeciwpowodziowych. A jak już taki wał puścił, to woda w kilka minut zalewała cały polder - sto, dwieście, trzysta, nawet pięćset hektarów na raz - dodaje.
Żuławy to trudny teren, bo wiele miejsc leży poniżej poziomu morza.
Kanały jak łąki - lustra wody nie widać
W regionie widać, że problemem nie jest tylko ilość opadów. W wielu miejscach rzeki i kanały przypominają pastwiska. Rolnicy, z którymi rozmawialiśmy, wskazują przykłady konkretnych miejsc zaniedbań: kanały Balewka i rzeka Dzierzgoń.
To wygląda jak łąka, nie widać lustra wody - mówi RMF FM Mariusz Abramowski, rolnik z gminy Markusy. Tu się tworzą takie wyspy, bo przez lata nic nie było wyciągane i powstał zator. Dlatego w górze rzeki, dwa kilometry stąd - w Zwierznie i Kępniewie - woda już się przelewała. A tutaj, jak widać, wały mogłyby jeszcze sporo przyjąć, tylko że przez te zarośla woda po prostu nie miała jak spłynąć - dodaje.
Rolnicy: Straty idą w setki tysięcy, żniwa przerwane
Nie wiem, czy w ogóle wjadę w sierpniu w pole. Pszenica traci na jakości, część nie nadaje się do zbioru. Straty mogą sięgnąć 300 tysięcy złotych - przyznaje w rozmowie z reporterem RMF FM Damian Murawiec.
Szczególnie dramatyczna sytuacja w regionie dotyczy warzyw. Ziemniaki, marchew, cebula - wszystko gnije. To nie jest już materiał handlowy. Kombajny grzęzną, sprzęt się niszczy, a prace żniwne to walka o każdy suchy dzień. Musimy "kraść’" plon z pola, bo każda godzina pogody to szansa, że coś się uratuje - tłumaczy.
Wody Polskie odpowiadają: Mamy ograniczenia, ale działamy
Na pytania o zarośnięte kanały i brak prewencji przed intensywnymi opadami odpowiada Ewa Wiśniewska, z zespołu komunikacji i edukacji Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku.
Brak wystarczającej ilości środków finansowych na utrzymanie wód i urządzeń wodnych powoduje selekcję najpilniejszych zadań. W przypadku cieków naturalnych w ostatnich latach silnie działające lobby ekologiczne znacznie utrudnia planowanie i prowadzenie zadań konserwacyjnych na ciekach. Również bardzo widoczne jest to w kontekście procedowania nowych Planów Utrzymania Wód - mówi RMF FM Ewa Wiśniewska.
Wody Polskie podkreślają, że "znają stan urządzeń wodnych", a przed opadami poziom wody w kanałach pompowych został obniżony. Na 103 stacjach pomp, posiadających 266 zespołów pompowych sprawnych były 233 zespoły. Dwie stacje pomp były niesprawne, lecz nie dotyczą one terenów, które ucierpiały. Zabezpieczono również ponad 20 dodatkowych zespołów pompowych. System pomp pracuje, niczym układ krwionośny: jedna pompa pompuje wodę do kanałów, z których wypompowuje je kolejna pompa. Każdy zator ograniczający ich pracę przekładał się na ich sprawność. Aby mogły wydajnie pracować, pompy były wyłączane na krótki czas, aby np. usunąć zator z roślinności z krat, by podnieść ich wydajność. Pompy nie były celowo wyłączane, aby nie odprowadzać wody z systemu kanałów - dodaje Wiśniewska.
Krytyczne miejsca i działania w terenie
Na wodowskazach Suchy Dąb oraz Goręczyno nadal przekroczone są stany ostrzegawcze. Na terenach zagrożonych w dalszym ciągu obowiązuje pogotowie przeciwpowodziowe. W województwie pomorskim to powiat gdański, gminy powiatu nowodworskiego: Sztutowo, Stegna, Krynica Morska, Nowy Dwór Gdański. W województwie warmińsko-mazurskim Elbląg.
Największe zagrożenie obecnie występuje na wałach rzeki Bielawy, w okolicy miejscowości Ostrowite. W ciągu ostatnich dni prowadzono tam intensywne działania z udziałem ponad 300 osób. Zużyto 100 tysięcy worków i 500 ton piasku do zabezpieczania wałów.
Pracownicy Wód Polskich są w terenie i pracują całodobowo. W akcji pomagają strażacy, żołnierze WOT i wykonawcy zewnętrzni.
Działania po fakcie. Wody Polskie raportują akcje
Równolegle trwają prace utrzymaniowe i udrażnianie cieków wodnych. W ciągu ostatniego tygodnia usunięto m.in. 1000-metrowy zator na rzece Dzierzgoń, a przy pomocy koparki udrożniono koryto rzeki Liwa w rejonie miejscowości Matereza i Szałwinek. Od Benowa w górę pracownicy Wód Polskich hakowali dno rzeki. Usprawniono przepływ wody w Kanale Panieńskim - głównym kanale pompowym na polderze Osłonka oraz w Kanale Palemona, co umożliwiło odpompowanie wody z zalanych terenów. Usunięto przeszkody spływające z odcinka od Bągartu do Starego Dolna. Na Dzierzgoni w rejonie Starego Dolna - Świętego Gaju usunięto roślinne zatory powodujące niebezpieczne spiętrzenia.
Co dalej?
Wody Polskie szacują obecne straty w infrastrukturze na co najmniej 60 mln zł - to kwota, która najprawdopodobniej wzrośnie. Po ustabilizowaniu sytuacji mają ruszyć naprawy wałów, odbudowa i kolejne konserwacje.
W latach 2020-2024 wydatkowano blisko 95 mln zł na działania utrzymaniowe realizowane na Żuławach Wiślanych. Obecnie w terenie prowadzimy prace na kwotę 2,5 mln zł - mówi Ewa Wiśniewska.
Rolnicy: To nie przypadek - to zaniedbanie
Rolnicy nie mają wątpliwości, że część tych działań to "gaszenie pożaru". Padają pytania, dlaczego kanały nie były czyszczone wcześniej? Jak rozwiązać problem bobrów?
Sytuacja jest nadal dynamiczna. Wprowadzono zakaz poruszania się po wałach przeciwpowodziowych na Żuławach.