Nawet dekadę za kratkami może spędzić 48-latek z województwa lubuskiego, który zaatakował policjantów siekierą. Funkcjonariusze musieli oddać strzał ostrzegawczy z broni służbowej. Mężczyzna trafił na razie na dwa miesiące do aresztu.
We wtorek lubuska policja poinformowała o groźnym zdarzeniu, do którego doszło w miniony weekend. Funkcjonariusze zostali wezwani na interwencję do jednej z miejscowości. Gdy dotarli na miejsce, agresywny 48-latek - trzymając w ręku siekierę - ruszył w ich stronę.
Mężczyzna nie reagował na wezwania do odrzucenia niebezpiecznego przedmiotu.
"Sytuacja była bardzo dynamiczna, nie było czasu na najmniejsze zawahanie się czy błąd" - podano. W związku z zagrożeniem funkcjonariusze byli zmuszeni do oddania strzału ostrzegawczego w powietrze.
Dopiero po tym, chwilę później, mężczyzna odrzucił siekierę. Został obezwładniony i zatrzymany.
"Oprócz czynnej napaści przy użyciu niebezpiecznego narzędzia, dopuścił się znieważenia policjantów, naruszył ich nietykalność oraz grożąc im, próbował wpłynąć na czynności służbowe. Co najważniejsze, dzięki dużemu opanowaniu i umiejętnościom funkcjonariuszy nikomu nie stała się krzywda" - podał st. asp. Tomasz Bartos z KPP w Strzelcach Krajeńskich.
Okazało się, że 48-latek był pod wpływem alkoholu. Usłyszał już zarzuty i we wtorek został doprowadzony do sądu, który zdecydował, że najbliższe dwa miesiące spędzi w areszcie.