Pożar hurtowni ze sprzętem elektronicznym w Kędzierzynie-Koźlu (woj. opolskie) został opanowany. W budynku były między innymi hulajnogi i elektronarzędzia. W akcji gaśniczej brało udział ok. 250 strażaków. Dwóch z nich zostało poszkodowanych. Do okolicznych mieszkańców został rozesłany alert RCB.
Ogień w hurtowni ze sprzętem elektronicznym zauważono w niedzielę w godzinach popołudniowych. Jak informowano wówczas, wewnątrz przechowywane były m.in. elektronarzędzia, hulajnogi elektryczne, rowery elektryczne i sprzęt fitness.
Palą się dwie hale, do których na tę chwilę nie można wejść. Robimy wszystko, żeby ogień nie przeszedł na inne budynki. Sytuacja jest bardzo trudna. Strażacy pracują w upale i pod wpływem wysokiej temperatury od pożaru. Dwóch ratowników zasłabło i udzielono im pomocy - mówił ok. godz. 19 rzecznik opolskiego komendanta KW PSP kpt. Łukasz Nowak.
Hala była w 100 procentach objęta pożarem. Część już się zawaliła do środka. Mamy na miejscu bezzałogowe statki powietrzne, z których korzystamy w formie termowizji - mówił wówczas kpt. Nowak.
Sytuację udało się opanować
Przed godz. 22 zastępca komendanta głównego straży pożarnej generał Józef Galica poinformował o tym, że sytuację udało się opanować. W akcji brało udział 47 zastępów, ok. 250 strażaków. Jeszcze gasimy te pojedyncze zarzewia ognia - zaznaczył.
Mamy jeszcze problem z jednym kontenerem, bo nie wiemy, co tam w środku się znajduje. Natomiast jest on cały czas chłodzony - dodawał.
Nie był w stanie stwierdzić, ile jeszcze może potrwać dogaszanie.
Powiedział także, że rozmawiał z przedstawicielami Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
Monitoring powietrza nie stwierdził jakichś niepokojących informacji, które by zagrażały zdrowiu i życiu okolicznych mieszkańców - zaznaczył.
Ponie hala z hulajnogami elektrycznymi i sprztem sportowym w Kdzierzynie-Kolu. Kilkanacie zastpw na miejscu. film. https://t.co/r4sJZSJLLJ pic.twitter.com/28AJGATSRp
remizacomplJuly 6, 2025
Alert RCB
Wcześniej RCB rozesłało alert dla mieszkańców Kędzierzyna-Koźla, w którym zaapelowano, by ze względu na zanieczyszczenia powietrza nie zbliżać się do miejsca pożaru i w promieniu kilometra nie otwierać okien.
Niestety mieliśmy problem - było bardzo dużo gapiów. A w dowolnym momencie ten wiatr mógłby się odwrócić i po prostu te osoby mogłyby być zagrożone tym dymem. Stąd ten apel o to, by zamykać okna i oddalić się z miejsca zdarzenia, bo naprawdę nie ma potrzeby narażać swojego zdrowia i życia - mówił kpt. Łukasz Nowak.