Na wschodnich terenach województwa lubelskiego trwa zacięta walka z jedną z najbardziej niebezpiecznych roślin – barszczem Sosnowskiego. Potocznie nazywany "zemstą Stalina", stanowi poważne zagrożenie nie tylko dla ludzi, ale również dla rodzimej przyrody. Pracownicy Nadleśnictwa Tomaszów prowadzą intensywne działania, by powstrzymać jej ekspansję.

REKLAMA
Leśnicy walczą z barszczem Sosnowskiego

Barszcz Sosnowskiego został sprowadzony do Polski w latach 50. XX wieku z Kaukazu. Początkowo miał być wykorzystywany jako roślina pastewna, jednak szybko okazało się, że jest nie tylko silnie ekspansywny, ale także bardzo niebezpieczny. "Oprócz tego, że zawiera toksyczne furanokumaryny, jest też rośliną w naszych warunkach silnie ekspansywną, wypiera rodzime gatunki roślin" - ostrzegają leśnicy z Nadleśnictwa Tomaszów.

Walka z barszczem Sosnowskiego to prawdziwe wyzwanie. Roślina ta potrafi osiągać nawet kilka metrów wysokości, a jej sok w połączeniu ze światłem słonecznym powoduje poważne oparzenia skóry. Z tego powodu usuwanie barszczu odbywa się w specjalnych, szczelnych kombinezonach ochronnych, które mają zabezpieczyć pracowników przed kontaktem z niebezpieczną substancją.

"Najważniejsze, żeby osobniki barszczu nie zdołały zawiązać nasion, dlatego ten zabieg wykonujemy w momencie, kiedy kwitnie. Dzięki temu też łatwe jest zlokalizowanie osobników w leśnym gąszczu" - czytamy w komunikacie nadleśnictwa. To właśnie w okresie kwitnienia roślina jest najbardziej widoczna i można skutecznie ograniczyć jej rozmnażanie.

Leśnicy podkreślają, że mechaniczne metody zwalczania barszczu nie należą do najskuteczniejszych, ale są niezbędne, by dać szansę młodym uprawom bukowym. "Walczymy z nim na uprawach leśnych, uderzając tam, gdzie najbardziej zaboli - w korzeń barszczu. Pozwoli to wyhamować jego ekspansję do momentu, gdy uprawy bukowe dojdą do zwarcia. A gdy to się stanie, młode buki tak silnie zacienią glebę, że barszcz już nie da sobie tam rady" - tłumaczą przedstawiciele nadleśnictwa.

Barszcz Sosnowskiego to nie tylko problem ekologiczny, ale także poważne zagrożenie dla zdrowia ludzi. Kontakt z rośliną może prowadzić do bolesnych i trudno gojących się oparzeń, a w skrajnych przypadkach nawet do hospitalizacji. Leśnicy apelują do wszystkich, którzy wybierają się na spacery po lasach i łąkach, aby zachowali szczególną ostrożność. "Uważajcie w waszych wędrówkach na barszcz Sosnowskiego. To roślina bardzo niebezpieczna dla naszego zdrowia!" - przestrzegają.

Co zrobić po poparzeniu barszczem Sosnowskiego?

Poparzenie barszczem Sosnowskiego (Heracleum sosnowskyi) jest bardzo niebezpieczne i wymaga natychmiastowej reakcji. Roślina ta wydziela sok, który w kontakcie ze skórą i pod wpływem światła słonecznego powoduje silne oparzenia, pęcherze, a nawet trudno gojące się rany. Oto co należy zrobić:

  • Natychmiast opuść miejsce kontaktu z rośliną: Unikaj dalszego kontaktu z barszczem i nie dotykaj innych części ciała, aby nie rozprzestrzenić soku.
  • Dokładnie umyj skórę: Jak najszybciej przemyj skórę dużą ilością letniej wody z mydłem. Nie pocieraj skóry, aby nie wetrzeć soku głębiej.
  • Chroń skórę przed światłem: Sok barszczu Sosnowskiego jest fotouczulający - pod wpływem promieniowania UV powoduje silniejsze oparzenia. Zakryj poparzone miejsce nieprzezroczystym materiałem i unikaj słońca przez co najmniej 48 godzin.
  • Nie drap i nie przekłuwaj pęcherzy: Jeśli pojawią się pęcherze, nie przekłuwaj ich - grozi to zakażeniem.
  • Zastosuj zimne okłady: Możesz przyłożyć zimny kompres, aby złagodzić ból i obrzęk.
  • Zgłoś się do lekarza: W przypadku rozległych oparzeń, silnego bólu, gorączki lub objawów ogólnych (np. duszności, złego samopoczucia) koniecznie skontaktuj się z lekarzem. W niektórych przypadkach konieczne jest leczenie szpitalne.
  • Obserwuj miejsce poparzenia: Zmiany skórne mogą pojawić się nawet po kilku godzinach od kontaktu. Przez kilka tygodni chroń miejsce przed słońcem, bo mogą powstać trwałe przebarwienia.