Nawet 10 lat więzienia może grozić winnym katastrofy budowlanej w centrum Lublina, o ile okaże się, że doprowadziło do niej czyjeś działanie lub zaniedbanie. To wyjaśniają prokuratorzy, którzy wciąż pracują na miejscu.

REKLAMA
Miejsce, w którym stała wyburzona już kamienica

10 lat to maksymalna kara, którą Kodeks karny przewiduje za doprowadzenie do zawalenia się budynku i narażenie życia i zdrowia wielu ludzi albo mienia wielkich rozmiarów. Właśnie tak prokuratorzy wstępnie zakwalifikowali to, co wydarzyło się w weekend przy ul. Bernardyńskiej 10 w Lublinie.

Przypomnijmy: w piątek wieczorem miejskie wodociągi zostały zawiadomione o wodzie zbierającej się w piwnicy budynku. Prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji potwierdził w sobotę dziennikarzom, że doszło do wycieku z przyłącza wodociągowego i że miało to miejsce na sieci należącej do spółki. Przekazał też, że po zgłoszeniu odcięto dopływ wody do budynku. Kilka godzin później kamienica zaczęła pękać, w sobotę częściowo zawaliła się jej ściana, a ze względu na zagrożenie dla sąsiednich zabytkowych kamienic, nadzór budowlany kazał rozebrać uszkodzony budynek.

Śledczy sprawdzają, czy w tym przypadku można mówić o ludzkim błędzie lub zaniechaniu. W związku z tym przesłuchujemy przede wszystkim wszystkich świadków zdarzenia. Mówimy tutaj o mieszkańcach kamienicy, ale mówimy również o urzędnikach, którzy nadzorowali tę kamienicę, czy też administrowali nią, ale również o pracownikach MPWIK - mówi Agnieszka Kępka, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

Musimy wszystkie te okoliczności zbadać z udziałem biegłego i dopiero będziemy mogli odpowiedzieć na pytanie, czy jest podstawa do przedstawienia komuś zarzutów, czy nie - dodaje.

W zniszczonym budynku mieszkało siedem osób i wszystkie znalazły schronienie u bliskich. Do domów nie mogą też na razie wrócić lokatorzy dwóch sąsiednich kamienic. Zanim nadzór budowlany zezwoli im na powrót, musi ocenić, czy przebywanie w budynkach jest bezpieczne. Na miejscu prowadzone są wciąż oględziny.

Wcześniej może zapaść decyzja o otwarciu dla ruchu ul. Bernardyńskiej. Jej zamknięcie utrudnia ruch w części śródmieścia - jest on kierowany na objazd przez Rusałkę, nieczynne są przystanki komunikacji miejskiej na pl. Wolności, a autobusy i trolejbusy kursują zmienionymi trasami.