6, 10 i 15 - tyle lat mają dzieci, które zostały ewakuowane z balkonu domu w Lubelskiem, w którym wybuchł pożar. Ogień najprawdopodobniej zaprószyło najmłodsze dziecko, kiedy mama rodzeństwa na chwilę wyszła na zewnątrz. Pożar był na tyle duży, że z okien wydobywał się gęsty dym. Spaliły się wszystkie pomieszczenia. Dzieciom na szczęście nic się nie stało.

REKLAMA

Dym wydobywający się z otworów okiennych domu oraz stojącą na balkonie trójkę dzieci zobaczyli policjanci po tym, gdy w sobotę dotarli do jednej z miejscowości w gminie Miączyn w powiecie zamojskim w wojewodzie lubelskim. Wcześniej otrzymali zgłoszenie o pożarze domu jednorodzinnego.

Pojawili się na miejscu jeszcze przed strażakami i od razu przystąpili do akcji ratunkowej. Dzięki szybkiej reakcji dzieciom w wieku 6, 10 i 15 lat nic się nie stało.

Ze wstępnych ustaleń służb wynika, że gdy doszło do pożaru, w domu były tylko dzieci.

"Ich mama na chwilę wyszła na zewnątrz budynku. Wtedy najprawdopodobniej doszło do zaproszenia ognia przez najmłodsze dziecko" - poinformowała podkom. Dorota Krukowska-Bubiło z lubelskiej policji.

Nikt nie ucierpiał, natomiast spaliły się wszystkie pomieszczenia piętrowego, murowanego domu.