Grzybki, farmaceutyki, kosmetyki - a to wszystko z przemytu. Izba Administracji Skarbowej w Lublinie zdecydowała się pokazać, co w lutym próbowano przemycić przez granicę Polski. Lista jest spora, od obieraczek do warzyw po kosmetyki z żółci niedźwiedzia.
Wyjątkowa paczka z Brytanii do Lublina
Kontrolując przesyłki pocztowe, celnicy z Lublina trafili na... suszone grzybki o działaniu psychoaktywnym. Nielegalne psychodeliki były ukryte w etui na telefon.
Przesyłka została nadana w Wielkiej Brytanii i miała trafić do jednego z mieszkańców Lublina. On sam może mieć teraz problemy prawne. Paczkę przekazano miejskiej policji.
Służby przejęły setki opakowań nielegalnych leków
W lutym mundurowi zatrzymali ok. 350 opakowań i fiolek różnych farmaceutyków. Chodzi o różnego rodzaju leki, np. przeciw niewydolności serca czy przeciwbólowe. Wśród zarekwirowanych medykamentów były także m.in. środki odurzające i psychotropowe, których nie można przewozić bez odpowiednich zezwoleń.
Wśród bardziej egzotycznych specyfików było np. 700 tabletek zawierających ekstrakt z konika morskiego. Jest to gatunek chroniony na podstawie Konwencji Waszyngtońskiej (CITES). Przewożenie takiego lekarstwa przez granicę Unii Europejskiej wymaga odpowiednich zezwoleń CITES. W innym przypadku za przewożenie, a także handlowanie specyfikiem wewnątrz Unii, grozi kara do 5 lat więzienia.
Funkcjonariusze sporo farmaceutyków znajdowali w przesyłkach pocztowych. Jest to jednak zabronione, a zatrzymane środki są niszczone przez specjalistów.
"Można powiedzieć, że luty był rekordowy jeśli chodzi o przemyt różnego rodzaju farmaceutyków" - komentuje lubelska KAS.
Jak przypominają służby przez granicę Unii można przewozić do pięciu najmniejszych opakowań leku i to wyłącznie na własny użytek.
Przemycano także kosmetyki
Jak przekazują służby próbowano przemycić także kosmetyki. Nie chodzi jednak o zwykłą wodę kolońską, a o kremy, balsamy czy ekstrakty np. z żółci niedźwiedzia czy pijawek lekarskich. Kosmetyki, które są produkowane z użyciem chronionych okazów CITES, podlegają tym samym zasadom co leki.
Odpowiednich zezwoleń nie miała podróżna z Ukrainy, która próbowała przemycić na przejściu granicznym w Hrebennem kilkanaście opakowań kosmetyków z żółci niedźwiedzia.
Przemytniczy mini-bazarek
Prezenty i zakupy przywożone do Polski z krajów spoza Unii w bagażu osobistym są co do zasady zwolnione opłat celnych. Istnieją jednak konkretne warunki i ograniczenia.
Bagażem osobistym nie można jednak nazwać setek obieraczek do warzyw czy masażerów. Na takie hurtowe ilości trafili celnicy z Hrebennem. Mężczyzna, chcąc uniknąć opłaty, w kwocie około tysiąca złotych, nie zgłosił przewożonych rzeczy przy kontroli celnej. Musiał zapłacić karę w wysokości 500 zł.