Poszukiwany Sebastian Majtczak wpadł w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, w Dubaju. Mężczyzna ścigany listem gończym za spowodowanie na autostradzie A1 śmiertelnego wypadku, w którym zginęła 3-osobowa rodzina, został zatrzymany przez miejscową policję przy współpracy z członkami specjalnej grupy poszukiwawczej Komendy Głównej Policji. Jak dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada, polscy funkcjonariusze pojechali do Dubaju w poniedziałek.
Sebastian Majtczak zatrzymany w hotelu w Dubaju
Polskie służby już w zeszłą środę wiedziały, że kierowca bmw jest w Niemczech. Podjęto współpracę z tamtejsza policją. Po dwóch dniach dotarła do nich informacja, że poszukiwany poleciał do Turcji. Nawiązano więc kontakt z turecką policją, która informowała nas, że podejrzany zamierza wylecieć do Dubaju.
Jak dowiedział się dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada, zabrakło kilku minut, by 32-latka zatrzymać na lotnisku w Turcji. Mężczyzna zdążył wsiąść na pokład samolotu i odlecieć, bo przeciągnęły się formalności związane z wystawieniem mu czerwonej noty Interpolu.
Jednak już od Turcji podejrzany był pod kontrolą polskich organów ścigania. Służby z Dubaju informowały nas na bieżąco, co się dzieje z poszukiwanym 32-latkiem. Wiedzieliśmy, kiedy opuścił lotnisko i mieliśmy zostać poinformowani, kiedy na nie wróci.
Zatrzymanie zaplanowano na dzisiejszy poranek. Ścigany wpadł w ręce policjantów ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Towarzyszyli im polscy funkcjonariusze.
Mężczyzna został zatrzymany w hotelu w Dubaju.
Prokuratura wystąpi z wnioskiem o ekstradycję 32-latka
Obecnie Sebastian Majtczak przebywa w areszcie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Teraz oficjalne dokumenty potwierdzające jego zatrzymanie muszą trafić do prowadzącej śledztwo prokuratury w Piotrkowie Trybunalskim. Potem śledczy wystąpią z pewnością z wnioskiem o wydanie mężczyzny polskiemu wymiarowi sprawiedliwości.
W praktyce będzie wyglądać to tak, że prokuratura wystąpi z wnioskiem o ekstradycję i kiedy taka decyzja zapadnie, nasi policjanci udadzą się do Emiratów, żeby sprowadzić do Polski podejrzanego - wyjaśnia Mariusz Ciarka z Komendy Głównej Policji.
Na A1 zginęła trzyosobowa rodzina
Prokuratura chce przedstawić zarzuty Sebastianowi Majtczakowi. Zdaniem śledczych to on w sobotę wieczorem 16 września spowodował wypadek na autostradzie A1 niedaleko Piotrkowa Trybunalskiego.
Dramat rozegrał się około godziny 20. Osobową kią podróżowała tam rodzina - mama, tata i ich 5-letni syn. Według zgromadzonych dowodów, Majtczak kierował bmw, które poruszało się z prędkością co najmniej 253 km/h - informacje te potwierdza odczyt z wraku samochodu. Auto Majtczaka uderzyło w samochód rodziny, który następnie wpadł w bariery energochłonne i stanął w płomieniach. Rodzina spłonęła we wraku.
Pełnomocnik rodziny uważa, że prokuratura powinna zmienić kwalifikację czynu. Jego zdaniem Majtczak nie powinien odpowiadać za spowodowanie zwykłego wypadku, za co grozi do 8 lat więzienia, ale za zabójstwo z zamiarem ewentualnym.
Adwokat Majtczaka wydał oświadczenie
W środę rano w RMF FM informowaliśmy o oświadczeniu wydanym przez adwokata Sebastiana Majtczaka. Jego pełnomocnik zapewniał, że poszukiwany listem gończym 32-latek nie uciekł z kraju, a jedynie miał wyjechać z Polski po przeprowadzeniu czynności procesowych, nie był wtedy objęty zakazem opuszczania kraju.
"Sebastian Majtczak opuścił terytorium Polski po przeprowadzeniu czynności procesowych w charakterze świadka. Jego wyjazd nie miał żadnego związku z toczącym się postępowaniem karnym. Sebastian Majtczak nie miał również zakazu opuszczania kraju ani obowiązku informowania o zmianie miejsca zamieszkania" - czytamy w oświadczeniu przesłanym przez adwokata Bartosza Tiutiunika, obrońcy Sebastiana M.
Poszukiwany miał wysłać pismo do Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim, w którym przedstawił swoją wersję przebiegu wypadku - różniącą się od tej z oficjalnych ustaleń śledczych.